Jesteśmy dziwnym narodem. Z jednej strony jesteśmy marudami, malkontentami, zapytani co słychać odpowiadamy eee... stara bieda. Z drugiej strony drzemią w nas niezbadane pokłady optymizmu wyrażonego powiedzeniami typu damy radę czy jakoś to będzie. Optymizm to cenna cecha, ale odnoszę wrażenie, że w naszym wydaniu jest to częściej, mówiąc łagodnie, niefrasobliwość...
Damyradyzm
Zupełnie nie rozumiem dlaczego zadając pytania o to, co może pójść nie tak, spotykam się nie tyle z niezrozumieniem, co nawet z pewnego rodzaju agresją. Bo jak można w takiej chwili pytać o takie rzeczy! To uporczywe szukanie dziury w całym. Przecież damy radę, a ogólnie jakoś to będzie. Nie ma się później czemu dziwić, jeśli większość naszych projektów to marsz ku klęsce...
Wyobraźmy sobie harmonogram projektu i ścieżkę krytyczną. Opóźnienie jakiegokolwiek zadania leżącego na ścieżce krytycznej spowoduje opóźnienie zakończenia całego projektu. Wydaje mi się naturalne, że przystępując do jego realizacji dobrze jest wiedzieć co może pójść nie tak, czyli w szczególności co może zagrozić realizacji określonych zadań (tych leżących na ścieżce krytycznej) o czasie.
Być może harmonogram jest zbyt optymistyczny, nie uwzględnia prawdopodobnych opóźnień i przez jedno niekorzystne, ale bardzo prawdopodobne, zdarzenie może okazać się niemożliwy do zrealizowania? Oczywiście, potencjalna nagroda za zmieszczenie się w czasie może jest atrakcyjna, ale "kara" w sytuacji, gdy zabraknie czasu może okazać się jeszcze gorsza... I w dodatku zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest właśnie niepowodzenie. Ale przecież damy radę, prawda? I na koniec pozostaje nam nasza inna cecha - budzenie się z ręką w nocniku... A ja za pół roku powiem: "a nie mówiłem?"
Swoją drogą ostatnio czytałem książkę Rework, autorstwa panów z 37signals. Według nich coraz więcej firm koncentruje się na tym by przy nowych produktach, projektach zapewnić plan wycofania, co według autorów jest błędem. "Jeśli nie wierzysz w swój projekt i z góry zakładasz, że on się nie uda, to sam skazujesz się na klęskę". Mam nadzieje, że nie przeinaczyłem cytatu:)
Oczywiście skupianie się przede wszystkim na możliwości wycofania może okazać się "samospełniającą się przepowiednią".