Chwalił się już Tomek, że odbył pierwsze jazdy rowerowe, pochwalę się i ja. Ja wiem, że późno i wszyscy inni już dawno mają inaugurację sezonu rowerowego za sobą, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że najpierw się trochę pochorowałem, a później dość długo wracałem do sił... No i jeszcze to, że sezon "wiosennej aktywności" rozpocząłem jeszcze głęboką kalendarzową zimą od rolek... Wrażenia z jazdy pozytywne, trasa niezbyt długa, tylko 40 kilometrów, ale w końcu to pierwsza jazda w tym roku. Samopoczucie nadspodziewanie dobre po tym całym zimowym lenistwie, choć może to zostać brutalnie zweryfikowane jutro rano. Rower też przezimował w stanie zadowalającym, choć chyba będę chciał zmienić widelec, tępy się już stał i kiepsko tłumi małe drgania, co boleśnie odczuwają moje nadgarstki, łokcie i barki. Wymiana widelca jest tańsza niż wymiana stawów, więc "wicie, rozumicie" ... Poważnie zastanowię się też nad zmianą łańcucha.
Pozdrawiam