Korzystając z tego, że pogoda dzisiaj jest znośna, wybrałem się na małą wycieczkę rowerową. Główną jej atrakcją były ruiny zamku Tenczyn. No, przynajmniej atrakcją zaplanowaną, bo z tych niezaplanowanych to po pierwsze był tradycyjnie złapany kapeć (dochodzę do wprawy w zmienianiu), a w ramach bonusa specjalnego - uszkodziłem wentyl w nowej dętce. Na szczęście dał się przekonać, by nie puszczać napompowanego powietrza, tak więc udało mi się przez Krzeszowice, Morawicę, Balice a następnie ścieżką wzdłuż Rudawy wrócić do Krakowa na rowerze, a nie prowadząc go :)