W naszym kraju (nie tylko w naszym, ale w różnych krajach jest różne podejście do tego tematu) informacja ile kto zarabia należy do tajnych. Mniej więcej tajnych, bo w korporacjach na przykład są różne systemy wyceny stanowisk wiążące się z widełkami minimalnego i maksymalnego wynagrodzenia.
Tajemnica wynagrodzeń i covert channel
Cała koncepcja wokół tego systemu jest dla mnie trochę wydumana. Teoretycznie system jest słuszny, nie ma obowiązku płacić wszystkim tyle samo. Praca to towar a płaca to cena, jaką pracodawca za nią płaci. Jemu zależy, by była jak najniższa, pracownikowi - jak najwyższa. Obszar między widełkami jest polem do negocjacji. Cóż, umiejętność negocjowania jest również umiejętnością, od której zależy wysokość zarobków.
Ale ja nie o tym... Strasznie śmieszyło mnie jak ten sam dział HR, który tak bardzo dbał o tajność informacji o zarobkach, sam je (pośrednio) ujawniał. Chodzi o wszelakie bonusy, które były rozdawane na zasadzie - im większe wynagrodzenie, tym mniejszy bonus. Odbiór bonusów trzeba było pokwitować... na jednej wspólnej liście. Zaraz obok swojego nazwiska oraz wysokości otrzymanego bonusa.
To tak w temacie absurdów przypomina mi się jeszcze "anonimowa ankieta" w firmowym intranecie na IIS z włączonym uwierzytelnieniem.