Jakieś dwa lata temu dostałem na imieniny książkę Tożsamość, której autorem jest Allan Folsom. Była nawet całkiem niezła, dlatego skusiłem się na Pojutrze. Tu już było gorzej, muszę zgodzić się z opinią, że w jego książkach jest coś z Ludluma, problem w tym, że to nie koniecznie jest komplement. Na Traktat Machiavellego skusiłem się, bo jest to kontynuacja Tożsamości (łączy je bohater, a nie wątki), jestem jednak rozczarowany. W zasadzie mógłbym to określić jako pomieszanie Spisku Akwitanii (Ludlum) z Przymierzem Ognia (Morrell). Są autorzy, którzy potrafią stworzyć wciągającą "alternatywną rzeczywistość" czy "możliwe" teorie spiskowe. Takich czytam z przyjemnością. Są też tacy, u których granice absurdu/nieprawdopodobieństwa (oczywiście w mojej prywatnej skali) zostają przekroczone... Niestety, jak na razie Folsom, w stosunku 2:1, plasuje się w tej drugiej kategorii.
Pozdrawiam
Michał Masa