Czasami człowieka dopada głupawka... Uczucie to fajne jest, przypomnieć sobie można, jak był tak ze 5, 10, 15, 20 lat młodszy. Można na przykład odpalić Youtube i odbyć podróż w czasie...
Głupawka
W zasadzie to ja słucham ciężkawej muzyki, choć nie ukrywam, że klasycznej, a nie tej nowomodnej siekanki, ale w moim otoczeniu przez lata funkcjonowały różne kawałki, które zwykle mnie irytowały. Z czasem zmieniły się w sympatyczne wspomnienie z przeszłości.
Na przykład... 2 Unlimited!, słynny kawałek No limits był przerabiany na następujący tekst: Gną, gną, gną przez pole, Bo w stodole u sołtysa dzisiaj, Będzie disco (...) Zresztą jak się obejrzy zaawansowane układy choreograficzne (kurcze, napisałem to słowo bez błędu za pierwszym razem) i strój wokalistki (chyba nie oczekujecie, że będę pamiętał, jak miała na imię), to ciekawie wygląda porównanie z obecnymi gwiazdkami POP, które prezentują prawie wszystko. To znaczy zwykle wszystko, wystarczy tylko poszukać.
Inny hicior, Haddaway ze swoim What is love. Oj, gdyby nie słynny Saturday Night i Jim Carrey, to chyba nadal toczyłbym pianę z ust, gdy to wybitne arcydzieło rozlegnie się gdzieś w okolicach...
Nie można oczywiście zapomnieć o kimś, kto się nazywa Stachurski, proponuję posłuchać jego interpretacji piosenki Jedwab. A dzisiaj natrafiłem na coś, co się nazywa Kowbojskie Życie. Powala i wyrywa włosy z klaty (taka, uwaga, trudne słowo, przenośnia).
A pamiętacie T-Raperów z nad Wisły, same hiciory, ale na przykład Nie tak, nie tak, nie tak... warto wspomnieć, no i oczywiście W Ciechocinku. Co przypomina mi z moich wypraw na rolki jednego pana w wieku nieco zaawansowanym, który ewidentnie polował na panie prezentując swoje kocie ruchy. Powszechnie zyskał miano MaxiKaz, wzbudzał salwy śmiechu, oczywiście, jak już sobie pojechał.
Pamięta ktoś piosenkę Blue wspaniałej kapeli Eiffel 65? Ja pamiętam, chyba dlatego, że pewna osoba bardzo lubiła ubierać się na niebiesko...
Warto też wspomnieć o nowych produkcjach, które w normalnej sytuacji nie nadają się do oglądania. Tutaj moim absolutnym numerem 1. jest... Mała Chinka, kto to u diabła jest Funky Filon? Proponuję zwrócić uwagę na makijaż tejże Małej Chinki. To było naprawdę bardzo niskobudżetowe arcydzieło. No i to wspomaganie świadczone przez Kaję Paschalską. Ufff...
Jak się skończy już najcięższe stadium głupawki, można oddać się bardziej wyrafinowanym rozrywkom, czyli podziwiać absurdalność (zamierzoną) teledysków. Tutaj, przynajmniej dla mnie, prym wiedzie Kazik, przecież takie piosenki jak:
- 12 groszy,
- Mars napada,
- Cztery pokoje,
- Maciek, ja tylko żartowałem,
- Las Maquinas de la Muerte,
- ...i inne...
...to prawdziwe arcydziełka. Czy jakiś psycholog może wypowiedzieć się co oznaczają nader często opuszczane do kostek spodnie? A te przebieranie się, a to za misia, a to za kosmitę?
I powspominałbym jeszcze, ale Moja Ulubiona Czarownica przyszła i kazała iść spać :( Na koniec pozostaje tylko puścić coś z Ozziego, na przykład Crazy Train i ponabijać się z tego, jak Książę Ciemności i jego Mroczna Kompania niegdyś wyglądała. On taki pulchniutki z frędzelkami, a oni... :) Ale muzyka wciąż wgniata w fotel!
> kapeli Eiffel 65? Ja pamiętam, chyba
> dlatego, że pewna osoba bardzo lubiła
> ubierać się na niebiesko...
Pamiętam, a owszem! Swoją drogą nie wiedziałem, że kolega ma aż tak długotrwałą traumę z czasów Kopernika
Jeśli mogę coś zaproponować to zapraszam na Lubelski Full:
http://www.youtube.com/watch?v=3xbfFAYTN-g
W czasam Kopernika miałem nawet podobne włosy jak ten pan co gra na nie podłączonej gitarze basowej
wyslijcie na meil prosze:D