Niestety, mój (nasz) plan spędzenia kilku dni w Bieszczadach zakończył się niepowodzeniem. Udało się tam być tylko dwa dni i to niecałe... Moja Ulubiona Czarownica niestety trochę się rozchorowała i nie było sensu dalej tam siedzieć... W te dwa dni nie udało się niestety zrealizować większości planów, udało się tylko wyjść na Dwernik Kamień, zobaczyć Sine Wiry i przejść się po zaporze w Solinie.
Nasiedziałem się w Bieszczadach...
Jakie wrażenia? W Bieszczady jeżdżę od ponad 10 lat, dość regularnie, choć w ostatnich latach raczej na krótki czas. Przez te lata wyraźnie widać, że zainteresowanie tym regionem wzrasta. Wetliny nie polecam. Przypomina mi trochę Zakopane. Z jednej strony sporo turystów, z drugiej miejscowi nastawieni na wydojenie przyjezdnych. Nie mogę też polecić kwatery, w której spaliśmy. Według opisu "trochę niższy standard" miał polegać na fakcie współdzielenia łazienki przez dwa pokoje. W praktyce to stary dom... Warunki może nie tragiczne (tutaj różnimy się z Moją Ulubioną Czarownicą w ocenie), ale rozbieżność między oczekiwaniami (umocnionymi opisem), a rzeczywistością mocno rozczarowująca... Przez Dwernik Kamień prowadzi teraz znakowana ścieżka, w związku z czym spotkaliśmy tam innych turystów. Mimo tego jest to wciąż miłe miejsce z pięknymi widokami na Bieszczady, poczynając od Bukowego Berda, Szerokiego Wierchu, Halicza, Tarnicy przez Połoninę Caryńską, Rawki, Połoninę Wetlińską ze Smerekiem, aż po te "małe" górki na dalekim zachodzie. Z tej wycieczki jestem zadowolony. To jest naprawdę piękny zakątek tego regionu, a czas dojścia z Nasicznego umiarkowany. Zejście według czasu na szlaku to 45 minut, pamiętam jednak, że jakieś 20 kilo temu (tak, teraz kolana mogłyby tego nie wytrzymać) zajęło ono niecałe 15 minut, gdy wracaliśmy z zachodu słońca. Sine Wiry również stały się popularne. Niestety. Dość ciężko wsłuchać się w szum wody w towarzystwie bandy 30 rozwrzeszczanych bachorów. W tym roku jest dość mało wody, więc całość na tym sporo ucierpiała. Szmaragdowe Jeziorko to w większości suche kamienie. Solina... Unikam tego miejsca jak mogę i stwierdziłem dziś, że słusznie. Deptak prowadzący na zaporę to kram na kramie... Widać, że susza, poziom wody na Solinie zdecydowanie niższy niż zwykle. Szczególnie dobrze widać to "na początku" zalewu, na przykład w okolicach Wołkowyji, gdzie tej wody jest mniej o 3-5 metrów.
Zauważyłem, że pojawiło się sporo tras rowerowych w Bieszczadach. Cieszy mnie to, może za rok wybiorę się tam z rowerem? :)
A inne rzeczy się nie zmieniły. Warszawiacy jak nie umieli jeździć po zakrętach, tak nadal tej umiejętności nie nabyli. Trzymają się w dodatku środka drogi, w związku z czym ich wyprzedzanie jest czasami utrudnione. Gorzej, że mają brzydki zwyczaj ścinać zakręty, przez co kilka razy musiałem jechać trochę po poboczu...