Jak zwykle miałem problem z wymyśleniem tytułu wpisu, więc użyłem stwierdzenia, używanego często przez mojego znajomego, a którego znaczenia nie podejmuję się wytłumaczyć. Nie, nie chodzi tutaj o znaczenie bezpośrednie, ale o kontekst, w którym jest ono używane.
Do rzeczy. Bardzo spodobał mi się wpis Tomka - Od Maca do Booka. Od dłuższego czasu używam na zmianę Dell XPS 13 oraz MacBook Pro 13”, model z 2015 roku. Części problemów opisanych przez Tomka nie doświadczyłem (choćby klawiatura), części tak (patrz Staingate). Jeśli chodzi o przegrzewanie się to większe problemy mam z moim XPS, może to czas zanieść go do serwisu, przeczyścić, (...).
Ale do rzeczy. Coraz bardziej jest mi wszystko jedno, którego systemu akurat używam. Lepiej czuję się pod Windows, znam go lepiej, ale praca na MacBooku nie jest wcale traumatycznym przeżyciem. Natomiast najistotniejsze jest to, że coraz większy udział w czasie spędzonym „przed komputerem” ma iPad, który jest wystarczająco dobry, jest cichy, ma bardzo przyzwoity czas pracy na baterii, a w przypadku potrzeby napisania większej ilości tekstu - pod ręką mam klawiaturę.
Gdyby ktoś mnie zapytał jaki będzie mój kolejny laptop - nie wiem. Natomiast najbliższym nabytkiem prawdopodobnie będzie nowszy iPad, i to wcale nie Pro - „zwykły” jest wystarczająco dobry.