Idę sobie spokojnie po osiedlu, a tu w uszy rzuciły mi się strzępki rozmowy:
Panie, czy przez rok złodzieja jakiego złapali? (...) a może choć tego, co szlaban dewastuje (...) Policja powiedziała, że obraz (...) się nie nadaje.
O jejku, jejku! A czego się można było spodziewać? Przypomnę: Obiekt monitorowany - czujesz się bezpieczniej? (pomyliłem się tylko w tym, że kamer nie ukradli). I ze szlabanem: Krótka historia szlabanu oraz Kolejne życie szlabanu.
Odczuwam złośliwą satysfakcję. Taką z gatunku a nie mówiłem?
Nie sadze zeby kamery wtedy powstrzymaly kogokolwiek przed rabowaniem sklepow.
To, ze pozniej nagrania sluzyly jako dowody to inna sprawa.
Kamery monitoringu nie są może bezużyteczne, ale często oczekuje się po nich więcej, niż realnie mogą zaoferować.
Zupełnie z innej beczki - zastanawiałem się ostatnio nad rejestrowaniem swojej pracy (testów aplikacji). Chyba opiszę jakoś szerzej dlaczego i co z tego mi wyszło. Tak mi się skojarzyło z kamerami.
W pierwszym przypadku założenie jest takie, że operator wychwyci niepokojące zdarzenie i zareaguje przez co niepożądane zdarzenie nie wystąpi lub sprawca zostanie zatrzymany "na gorącym uczynku".
W drugim przypadku chodzi raczej o możliwość ustalenia tego, co właściwie się stało oraz o identyfikację sprawcy.
O długiej reakcji można mówić tylko w pierwszym przypadku, bo w drugiej sytuacji o jej przyspieszenie wcale nie chodzi. A czas reakcji też jest względny. Nawet szybka interwencja może być za późna (i tak już jesteś poszkodowany dokładnie w takim samym stopniu, jak bez kamer).
Pisząc o ludziach, którzy nie przestraszą się kamer myślałem głównie o tej drugiej sytuacji (rejestracja a nie monitorowanie). Zrobią swoje, a to, czy później ktoś ich dopadnie - nie myślą o tym.