Dziś jak zwykle rano włączyłem laptopa, wpisałem hasło do TrueCrypt i poszedłem zrobić sobie herbatę. Wracam, a tam niezmiennie trwa napis Booting.... Ups...
Booting...
Dysk jest w całości szyfrowany, co ma swoje dobre i złe strony. Dobre - w przypadku utraty laptopa Oni nie będą w stanie w łatwy sposób odzyskać zawartość dysku. Pomijam tu scenariusze, gdy ktoś kradnie mi świeżo wyłączonego laptopa, zamraża pamięć, a później odzyskuje z niej klucze szyfrowania - wykonalne, choć trochę mało prawdopodobne. Rzeczywistość wygląda raczej tak (xkcd):
Złe - w przypadku awarii jest "drobny" problem z diagnostyką...
Na początek chciałem wykluczyć fizyczne uszkodzenie dysku (wczoraj w końcu uszkodziłem dwa dyski, mogłem się przypadkiem zająć też trzecim). Jedyną przydatną rzeczą, która dysponowałem była płytka instalacyjna OpenBSD. Magiczne cat /dev/sd0c do /dev/null pokazało, że dysk czyta się bez problemu i bez wydawania dziwnych dźwięków. Czyli wczorajszy dzień zamknął się zniszczeniem dwóch dysków, na szczęście.
Drugi etap (musiałem użyć drugiego laptopa) to podłączenie dysku po USB i zamontowanie go przy pomocy TrueCrypt - brak problemów. Dysk montuje się poprawnie. W związku z tym zrzuciłem (na wszelki wypadek) kopię istotnych danych (czyli kolejny kontener TrueCrypt) i sprawdziłem dysk przy pomocy chkdsk - brak błędów. Próba uruchomienia systemu z dysku podpiętego przez USB - BSOD 0x0000007B, czego akurat się należało spodziewać (XP nie bardzo wie jak się z USB uruchomić).
Co się mogło stać? Dysk jest sprawny, system plików "wewnątrz" (zaszyfrowany) jest spójny, spójne jest również samo "szyfrowanie"? Mam pewne podejrzenie. Jak kilka razy wspominałem wciąż używam laptopa Dell C540, który jest już dość wiekową konstrukcją. W większości wypadków jednak działa wystarczająco dobrze, najbardziej odczuwanym przeze mnie ograniczeniem jest USB 1.1, mniej dotkliwe jest ograniczenie do 1 GiB pamięci RAM. Być może moje problemy wynikają z innego ograniczenia - magicznych 137 GiB. Jakiś czas temu zdecydowałem się na wymianę dysku 20 GiB na większy, przy czym najmniejszy z tych (sensownych) "większych" okazał się dysk o wielkości 150 GiB. BIOS komputera lojalnie mnie uprzedził, że on jest stary (ostatnia wersja BIOS pochodzi z 2004 roku i ma numer A10) i z tak wielkimi dyskami radzi sobie umiarkowanie. Nie zauważyłem jednak żadnych problemów, choć specjalnie nadpisywałem dysk kilkukrotnie różnymi danymi. Być może jednak jakiś problem występuje w procesie startu systemu, w związku z czym TrueCrypt nie potrafi podnieść XP. Z czasem dysk się zapełniał aż wczoraj mógł przekroczyć jakąś magiczną granicę... Na razie dysk odszyfrowuje się (może do jutra skończy, rozszyfrowanie z poziomu płytki recovery zdecydowanie nie jest demonem prędkości), później planuję zmniejszyć rozmiar partycji do 130 GiB i ponownie go zaszyfrować. Widzę, że powoli zbliża się odsunięcie starego C540 do lamusa, trzeba powoli zacząć rozglądać się za nowym laptopem, przy czym chciałbym go kupić już z Windows 7 (druga połowa 2009 roku?).
Swoją drogą wybór laptopa nie jest zadaniem prostym. Zgodnie z tym co pisałem, prawdopodobnie porzucę markę Dell, być może na korzyść Lenovo (oczywiście ThinkPad z serii R lub T). Mam jednak głęboko zakorzenioną awersję do panoramicznych ekranów. Lubię mieć dużą przestrzeń roboczą, szczególnie w pionie. Co prawda w C540 rozdzielczość to 1024x768, jednak w D520 to już 1400x1050. Z tego co widzę w serii R standardowo dostępna jest rozdzielczość 1280x800, co w pionie jest dla mnie za mało. W serii T też dominuje rozdzielczość 1280x800, jednak widzę też wersje z 1680x1050... Ech, ten postęp nie koniecznie idzie w dobrym kierunku.
osobiście jestem użytkownikiem thinkpada T61 który ma 1400x900 (14,1") i jestem zadowolony, zresztą o identycznej rozdzielczości mam monitor 19" i razem z tym thinkpadem tworzą zgrany tandem
A baterie to, hi, hi materiały eksploatacyjne, z roczną gwarancją.
Radzę wszystkim robić backup. ja już zrobiłem