Dwie osoby wyrzucono wczoraj z pracy "w związku z przykrością, jaka spotkała prymasa Józefa Glempa" na lotnisku w Szczecinie. Sęk w tym, że zwolniony kontroler przeszukał hierarchę zgodnie z procedurami, a sam przeszukany nie ma do nikogo pretensji. Prymas nie ma pretensji o przeszukanie.
Skoro są procedury takie, by kontrolować pasażerów samolotów, to jak można karać ludzi, którzy je realizują, postępują zgodnie z nimi? Zwykły człowiek na lotnisku ma na przykład takie przygody, a wystarczy być "osobą zaufania publicznego", by być traktowanym lepiej. I to już nawet nie chodzi o ten konkretny przypadek, ale jeśli takich wyjątków będzie więcej, to okaże się, iż wystarczy się przebrać za osobę zaufania publicznego, by wnieść na pokład cokolwiek. Nie wystarczy mieć procedury. Trzeba je jeszcze stosować...