Prawda czy mit?
Skoro stwierdzenie to znalazło się w książce o takim tytule, można oczekiwać, że jest ono mitem. I rzeczywiście, według informacji zawartych w książce nie ma dowodów, że pierwsza odpowiedź w takim przypadku jest "lepsza" i nie należy jej zmieniać. Można natomiast doszukać się informacji, że po analizie testów (amerykańskich uczniów, w końcu to amerykańska książka) okazało się, że odpowiedzi były częściej zmieniane z nieprawidłowej na prawidłową. Ciekawe, prawda?
Nie miałem okazji/czasu na zapoznanie się z bibliografią przytoczonej w związku z tym "mitem", ale mam pewne wątpliwości czy aby na pewno stwierdzenie jest słuszne. Stwierdzenie, czyli uznanie tego przeświadczenia za mit.
Coś z zupełnie innej beczki
Teraz pora na dwie pozornie niezwiązane z głównym tematem historie (zapowiadane trzecie dno). O spadających kotach i o samolotach trafianych w trakcie wykonywania zadań bojowych.
Spadające koty
Jakiś czas temu w Wiedzy i Życiu przeczytałem ciekawy artykuł (Problem spadającego kota, styczeń 2011), który dotyczył tego, jak szansa kota na przeżycie zależna jest od wysokości (piętra), z którego kot ten wypadnie. W wyniku przeprowadzonych badań okazało się, że powyżej siódmego piętra śmiertelność kotów nie rośnie. Co więcej o ile w przypadku upadku z pięter 1-6 życie traciło około 10% kotów, o tyle w przypadku od piętra 7 w górę jedynie 5%.
Skąd taki wynik? Na wyjaśnienie tej zagadki mogą składać się dwa elementy:
- spadanie nie odbywa się ruchem jednostajnie przyspieszonym,
- kot musi się przygotować do lądowania,
Pierwsza sprawa to maksymalna prędkość spadania. Nie jest tak, że spadający obiekt rozpędza się tak długo, jak spada. Przynajmniej nie wtedy, gdy spadanie nie odbywa się w próżni. W rzeczywistości prędkość spadania osiąga pewną wartość graniczną, po której już nie rośnie. Dla kota ta prędkość graniczna wynosi około 100 km/h. Od pewnej wysokości kotu w zasadzie już nie powinno robić różnicy, czy wypadł z piętra n, czy 2n. I to wcale nie z powodu braku szans na przeżycie.
To, że kot zawsze spada na cztery łapy nie jest do końca prawdą. Kot spadnie na cztery łapy wówczas, gdy ma wystarczająco czasu, by się obrócić. Dodatkowo jeszcze odpowiednio ustawia łapy w taki sposób, by zamortyzować zetknięcie z ziemią. Jeśli spadanie trwa zbyt krótko by kot zorientował się w swoim położeniu w przestrzeni i odpowiednio ustawił, szanse na miękkie lądowanie się zmniejszają. To może tłumaczyć większą śmiertelność kotów spadających z niższych pięter.
Czy powyższe wyjaśnienia są przekonujące? Do pewnego stopnia tak, ale jeszcze warto zastanowić się skąd były brane dane do tych analiz. Nie, eksperyment nie polegał na zrzucaniu kotów z kolejnych pięter, dane pochodziły z kliniki weterynaryjnej. I tu pojawia się pewien problem. Do kliniki nie trafiają koty, które po upadku wstaną, otrzepią się i pójdą dalej. Nie trafiają tam również te, które ewidentnie upadku nie przeżyły...
To, że czegoś nie ma nie oznacza, że nie było
Nie do końca pamiętam gdzie przeczytałem/usłyszałem drugą historię. Dotyczy ona analizy konstrukcji samolotów (bojowych) na podstawie uszkodzeń, które były odkrywane w nich po powrocie z misji. Chodziło tu oczywiście o uszkodzenia zadane przez nieprzyjaciela (w praktyce - trafienia przez obronę przeciwlotniczą czy myśliwce). Grupa ekspertów po przeanalizowaniu uszkodzeń wydała zalecenie, by wzmocnić te części samolotu, w których uszkodzenia występowały najczęściej. Była też druga grupa ekspertów, która wydała opinię skrajnie inną. Według tej drugiej rekomendacji wzmocnić należało te części maszyn, w których nie zanotowano uszkodzeń lub były one odnotowywane sporadycznie. Dlaczego druga grupa ekspertów wydała tak absurdalną(?) rekomendację?
Uzasadnienie jest dość proste kiedy się je pozna. Badano tylko te samoloty, które pomimo uszkodzeń zdołały powrócić do bazy. Skoro samoloty powróciły do bazy, oznacza to, że uszkodzenia nie były krytyczne. To, że nie odnotowano trafień w innych miejscach maszyny wcale nie oznaczało, że w trakcie misji takich trafień nie było. Oznaczało to natomiast prawdopodobnie to, że trafienia w te miejsca powodowały tak poważne skutki, że samolot nie był już w stanie powrócić do bazy.
To jak jest z tą pierwszą odpowiedzią
Jak jest z tą pierwszą odpowiedzią? Nie wiem. Ale wydaje mi się, że w przypadku obalania tego mitu może wystąpić podobny problem, jak w przypadkach opisywanych wcześniej. Jeśli badanie oparte było na analizie tych odpowiedzi, w których wystąpiły poprawki (skreślenia - taka informacja pojawia się w książce jako jedno(?) ze źródeł informacji), to wiemy tylko tyle, że uczestnicy testów częściej zmieniali odpowiedzi niepoprawne na poprawne. Natomiast nie wiemy nic na temat tych odpowiedzi, w których pierwsza wybrana odpowiedź została pozostawiona. I okazała się prawidłowa. Oczywiście tych przypadków, w których odpowiadający nie był pewien tej odpowiedzi.
I tak zupełnie z boku za Schneierem: Changing Incentives Creates Security Risks:
That's how the cheating was discovered; researchers looked at the actual test papers and found more erasures than usual, and many more erasures from wrong answers to correct ones than could be explained by anything other than deliberate manipulation.
To w końcu jak to jest? Czy rzeczywiście normalne jest częstsze zmienianie nieprawidłowej odpowiedzi na prawidłową, czy przewaga tego typu poprawek sugeruje oszustwo?
Zagadka
Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację. Na egzaminie otrzymujemy pytanie i cztery odpowiedzi do wyboru. Kompletnie nie mamy pomysłu, która odpowiedź może być prawidłowa. Wybieramy na chybił trafił jedną z nich. Egzaminator w przypływie dobrego serca pokazuje nam jedną nieprawidłową odpowiedź, różną od tej, którą wybraliśmy. Pozwala również zmienić wybór, choć nie oznacza to, że wybrana przez nas wcześniej odpowiedź jest na pewno zła. Czy w tej chwili powinniśmy nasz wybór, czy pozostać przy wybranej odpowiedzi? Dlaczego?
Pamiętacie rozważania odnośnie tego, czy pierwsza odpowiedź jest najlepsza? Miałem wówczas poważne wątpliwości, czy twierdzenie to zostało słusznie uznane za mit. Wątpliwości te bynajmniej się nie zmniejszyły, co więcej słuchałem sobie ostatnio interesują
Przesłany: Feb 07, 22:21