Dawno, dawno temu trafiłem na taką informację Microsoft hunts web nasties with honey monkeys. Jak widać wiadomość ta ma już prawie 4 lata. Od czasu do czasu pomysł ten wracał do mnie. Dziś spróbowałem to znowu i... jak na razie bez powodzenia.
Polowanie na wirusy - gdzie ONE się schowały?
Cały eksperyment to taki "aktywny honeypot". Chcę po prostu osiągnąć sytuację, gdy korzystając z dziurawej przeglądarki użytkownik pracujący z prawami administratora, łapie wirusa. Chodzi mi tu o sytuację, gdy infekcja ma miejsce bez współudziału użytkownika (pobranie/uruchomienie pliku).
Mój "zaawansowany system" oparty był o prosty skrypt w JScript, który wykorzystywał obiekt WebBrowser Control. Całe "czołganie" zaczynało się od Google, gdzie wyszukiwane były "złe" słowa kluczowe typu crack, warez, xxx, (...). A następnie poprzez "klikanie" czego popadnie - przeglądarka wystawiała się na strzał. Całość oczywiście uruchomiona w VirtualPC, system to Windows XP SP3, przeglądarka IE 6, całość uruchomiona z prawami administratora. Rezultat - nie udało się nic załapać...
Podejście drugie zakłada użycie listy znanych stron z malware dostępnej tu. Lista ta zawiera ponad 17 000 adresów. Właśnie mój nowy skrypt przechodzi ją (od najnowszych wpisów) próbując coś załapać. Z tego co widzę, jak na razie bez rezultatów. Chyba muszę poszukać jeszcze lepszej listy złych stron.