Miałem napisać o tym, jak to pandemia negatywnie wpłynęła na moją formę pod postacią dodatkowych kilogramów. Po sprawdzeniu okazało się, że akurat tutaj zmiany rok do roku nie ma. Oznacza to tyle, że już rok temu w pierwszy lockdown wszedłem z kilkoma kilogramami więcej, niżbym chciał, ale wciąż ze zdrowym BMI (i tak, zdaję sobie sprawę z ograniczeń tego wskaźnika). Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się nadwyżkę zgubić.
A skoro już mowa o pandemii - pamiętacie jak wyglądała rzeczywistość rok temu? Kolejki do wejścia do sklepu, rękawiczki, dystans? A wszystko przy ilości przypadków liczonych w dziesiątkach. Obecnie mamy kolejny lockdown, przypadki (wykrywane) liczone są w dziesiątkach tysięcy, a zasady bezpieczeństwa są powszechnie ignorowane, z różnych powodów. Pominę tutaj wszelkie teorie spiskowe (typu - wirusa nie ma) oraz naszą narodową przekorę. Dwa kluczowe powody , z mojej perspektywy:
- chaos informacyjny - całościowo;
- reakcje nieadekwatne do sytuacji pozbawione racjonalnych podstaw (patrz - zamknięte lasy).
Rozumiem, że ten wirus jest nowy, nie boli mnie to, że zalecenia zmieniały się w zależności od stanu wiedzy w danym momencie. Uciążliwe było natomiast to, że informacje o "obostrzeniach" (już sam nazwa jest strzałem w stopę) były podawane w sposób niespójny (patrz: Jak wygląda komunikacja w sytuacji kryzysowej), a egzekwowanie zasad albo nie istniało (najczęściej tam, gdzie ryzyko rzeczywiście istniało), albo było absurdalne (dylemat typu "czy mogę zmienić opony na letnie", "czy mogę umyć samochód").
A pamiętacie prezentację, która mówiła o tym jakie akcje będą podejmowane w zależności od tego, jak będzie się kształtowała ilość wykrytych przypadków? Tak, było coś takiego. Nie, nie jest to realizowane, choć nie przypominam sobie, by ktokolwiek ten plan oficjalnie odwołał. Ale kto by się przejmował szczegółami, prawda?
Jednakże o wiele istotniejszą przyczyną manipulowania przeszłością jest ochrona nieomylności Partii. Należy zatem ustawicznie aktualizować przemówienia, statystykę i wszelkie zapisy, aby służyły za dowód, iż sprawdzają się wszystkie partyjne prognozy. Nie wolno się także przyznać do jakiejkolwiek zmiany dotyczącej politycznych sojuszy lub spraw doktrynalnych. Każda bowiem zmiana czy to poglądów, czy choćby polityki uchodzi za przejaw słabości. Jeśli na przykład obecnie wrogiem jest Eurazja, to była nim zawsze. Jeżeli z faktów wynika co innego, fakty należy zmienić. Tak więc ciągle tworzy się historię na nowo.
Tak mi się skojarzyło z 1984, zupełnie bez powodu.
Mamy kolejne obostrzenia w ostatniej chwili (zamknięcie przedszkoli i zapowiedziane dodatkowe 14 dni opieki nad dziećmi przy braku rozporządzenia w tej sprawie), kolejne nieadekwatne zmiany (np. wymóg zasłaniania twarzy maseczką, zamiast czymkolwiek, podczas gdy problemem jest brak zasłaniania twarzy w ogóle). Do tego dochodzi "umiłowanie wolności", brak zaufania do władzy w ogóle i bycie ekspertem w każdej dziedzinie.
Poniekąd jest to chyba cecha cywilizacji zachodniej. W Azji sytuacja wygląda na względnie opanowaną, szczególnie w porównaniu do reszty świata. W Chinach przez rok zaraziło się mniej osób, niż w Polsce w zeszłym tygodniu.
Skojarzenie z 1984 jak najbardziej poprawne. Zastanawiam się, czy w ogóle można cokolwiek poprawiać w działaniach bez krytycznego spojrzenia na wcześniejsze dokonania i wyciągnięcie z nich wniosków. Nie wydaje mi się.