Kiedyś stała się rzecz dość zwyczajna - skończyła mi się herbata. Jak to zwykle w takich przypadkach się robi, poszedłem nabyć nową do sklepu, wziąłem "normanego" (a przynajmniej miałem taką nadzieję) Liptona i... I jeśli tak rzeczywiście smakuje herbata w Londynie, to ja się cieszę, że zostałem w Polsce. No, przynajmniej wtedy jak nie słyszę nic o naszej władzy :)