No właśnie, po co? Dochodzę do wniosku, że głównie po to, by były korki... Ale dzisiaj miałem niezły ubaw. Jadąc sobie spokojnie do domu nagle utknąłem w korku. Nie podobał mi się ten korek, bo taki długi był, więc wypatrując pierwszego znudzonego busiarza wykonałem standardowy manewr, czyli zawróciłem i się podczepiłem pod busa. Kilka innych samochodów manewr ten powtórzyło. No i muszę przyznać, że miałem niezły ubaw, gdy nowe, lśniące samochody pchały się za nami kamienistą drogą polną. Po dojechaniu do pierwszego asfaltu z ucieczki pozostał tylko bus i ja, reszta stwierdziła chyba, że nie jesteśmy normalni i woleli postać w korku. A niepotrzebnie, bo dalej już droga była normalna. I dzięki temu prostemu zabiegowi korek został objechany. No, przynajmniej jeden z kilku korków...