Ostatnio zafascynowały mnie dwie rzeczy w Świętym Mieście Kraków:
- Po pierwsze fragmentarycznie pozdzierane plakaty reklamujące jubileusz miasta. Zdzierane fragmenty, to jak łatwo się domyśleć, piersi Syrenki i okolice bioder Neptuna... Cóż, niektórym na prawdę się w głowie poprzewracało...
- Po drugie - na przystankach pojawiła się reklama książki Czarownica z Portobello. Tylko, że zamiast sutka na kobiecej piersi jest czarny kwadrat...
Co dalej? Ubrać Smoka w majtki???