Na moim osiedlu stwierdzono, że śmietniki (a właściwie budynki, w których stoją) będą zamykane na klucz, prawdopodobnie z uwagi na coraz liczniejszych "zbieraczy", którzy w takich budynkach poza zbieraniem lubią na przykład grupowo dzielić się dochodem, czyli mówiąc wprost - chlać wódę. Pojawiły się zamki, zamykanie miało się zacząć 4 maja, chyba 6 maja dostałem klucz. Dziś byłem wyrzucić śmieci i... z tego co zauważyłem zamków już nie ma, zostały wyrwane. Przynajmniej w tych dwóch budynkach najbliżej mnie. Wszystko opada...
Gorszym problemem są ludzie podrzucający śmiecie. Podobno jest to dosyć sporo ludzi, którzy żeby np. zaoszczędzić na wywozie śmieci ze swojego domu/mieszkania/wspólnoty po prostu podrzucają śmieci w inne miejscach.
Dla mnie to totalny bezsens, ale podobno tak jest
Jeżdżę dużo na rowerze i to, co widać (wszędzie śmieci), to jakiś ponury dramat jest. Teoretycznie żyjemy w XXI wieku w cywilizowanym, europejskim kraju, ale pewnych zwyczajów wyplenić najwyraźniej nie można...
Pytanie, co łatwiej zatakowac a) lancuch b) klodke c) "szpare"
U nas na osiedlu nie ma kontenerów do sortowania śmieci, więc po prostu papier itd odkładam do oddzielnych worków i kładę oddzielnie pod wiatą śmietnika. Na następny dzień bez wyjątku znika co dowodzi skuteczności tej metody.
Decyzja o zamontowaniu zamków musiała być podjęta na zebraniu wspólnoty, więc tam bym się zwrócił po wyjaśnienia. Ludzie mają czasami dziwne problemy i uwielbiają je rozwiązywać za pomocą cudzych pieniędzy.
Problemem są "wieczorne spotkania" menelów, dla których zbieranie jest jedynie dodatkiem. Jeśli jakaś dziewczyna/kobieta idzie wyrzucić śmieci i spotyka przy śmietniku grupkę nieźle już zalanych "obcych", to ja się nie dziwię, że może mieć jakieś lęki...