Od zawsze byłem raczej użytkownikiem Windows na desktopie. Bo poza desktopem, to różnie, bo różne systemy nadają się do różnych zastosowań. Natomiast nigdy nie mogłem przekonać się do macOS. Nie mam problemu z iOS czy iPadOS, lubię korzystać zarówno z iPhone, jak i iPad, do tej pory jednak broniłem się przed macOS. Ale przyszła pora na zmiany.
Dlaczego przyszła pora na zmiany? Bez konkretnego powodu, po prostu zacząłem zastanawiać się nad unowocześnieniem sprzętu, moje dwa laptopy, z których korzystam (Dell XPS 13 9333 i Dell Latitude E7450) nie są już pierwszej nowości. Dają radę, nawet z Windows 11 (tak, bez oficjalnego wsparcia) i do większości rzeczy są dla mnie wystarczające. Mimo wszystko jednak czułem potrzebę jakiegoś odświeżenia sprzętu i doszedłem do wniosku, że może pora spróbować czegoś innego. Innego, bo nie tylko Apple, ale również Apple silicon. Ostatecznie zdecydowałem się na MacBook Air z procesorem M1 świadomie rezygnując z M2, bo doszedłem do wniosku, że różnice nie uzasadniają różnicy w cenie (dla mnie, żeby było jasne). Choć chyba to nie tylko moja opinia, za MacBook Air (Apple silicon):
(...) The price increase over the M1 model was noted, with most concluding that the M1 model was a better value.
Poza chęcią spróbowania czegoś nowego jest jeszcze jeden ważny powód dla tej decyzji. Po zrobieniu inwentaryzacji programów, z których korzystam okazało się, że tak naprawdę 99% z nich ma swoje wersje na macOS. A te, które nie mają, mają dobre zamienniki jak KeePassXC.
Zobaczę, czy za kilka tygodni zweryfikuję swoje założenia i oczekiwania. Na razie spodziewam się zmiany raczej mało bolesnej. Otwartą kwestią pozostaje to, czy dobrej.