Może mi ktoś wytłumaczyć, dlaczego instalując różnego rodzaju oprogramowanie (a naprawdę wcale nie instaluję go zbyt dużo) jestem na siłę uszczęśliwiany tworami typu Google Update Service czy Java Quick Starter? Tak, wiem, Java Quick Starter robi mi dobrze (na siłę): Prefetches JRE files for faster startup of Java applets and applications Ale ja ich nie chcę! Nie chcę jakiegoś (..) kawałka softu, który pracuje w dodatku z prawami LocalSystem. W dodatku JRE uszczęśliwia mnie tą usługą "po cichu", nie informując mnie, że wprowadzone zostało to "rewolucyjne" usprawnienie. Ech...
Nie powiem ze mnie to nie wpienia - bardziej wlasnie traktowanie uzytkownika jak barana ktory nie moze zdecydowac czy chce ten kawalek czy nie ...