Paweł Goleń, blog

Właśnie dobiegł końca urlop we Włoszech. Urlop udany, spędzony w dwóch miejscach, najpierw w okolicach Suvereto, a następnie okolicach Montelupo Fiorentino. W obu przypadkach nocleg w „agroturismo” i takie rozwiązanie sprawdziło się doskonale.

Pierwsza miejsce to Agriturismo La Fontanella & Glamping, bardzo spokojne i malownicze. Drugie, Agriturismo Poggio Nardini, również oceniam pozytywnie, aczkolwiek było mniej spokojne (więcej ludzi, bliżej drogi) i dodatkowo: – trafiliśmy na temperatury przekraczające 37 stopni – było dość sporo komarów.

Trochę udało się zwiedzić: – Suvereto – Campiglia Marittima – Montevèrdi Marittimo – Piombino – Piza – Florencja – Vinci – San Miniato – Wenecja (w drodze powrotnej)

Ale dlaczego z AI?

A teraz skąd to AI? Cóż, duża część planowania odbyła się przy pomocy Perplexity. Zacznę może od tego, że poprzedni urlop we Włoszech miał miejsce w 2014 roku i oczywiście był wspomagany „internetem”, co głównie w tamtym czasu oznaczało wyszukiwanie w Google. Tym razem większość zadań „delegowałem” do Perplexity.

Po pierwsze wiedzieliśmy, że chcemy jechać do Toskanii. Stworzyłem obszar w Perplexity z określonymi warunkami i w pierwszym kroku wyszukiwaliśmy regionów, w których szukaliśmy noclegu. Akurat tutaj sugestie, choć pomocne, miały ograniczony wpływ na ostateczny wybór, obie wybrane miejscówki „wygrały” ofertą.

Po wyborze miejsc noclegu uaktualniłem definicję obszaru i zaczęło się planowanie. Sama trasa – tradycyjnie, Google Maps, ale inne aspekty – Perplexity. Przy planowaniu trasy AI pomogło dostarczając analizę cen paliwa.

Pierwszym ciekawym tematem był budżet, na jaki należy się nastawić. Przeprowadzony research podał zakres dziennych wydatków, który stanowił punkt odniesienia. Szacowanie raczej od góry, ale pomocne przy planowaniu.

Drugim temat to wyszukiwanie miejsc do odwiedzenia, zarówno miejsc, jak i plaż. Sprawdziło się dobrze, większość sugestii trafionych, choć niektóre może trochę mniej (Piombino nie do końca przypadło mi do gustu).

Ciekawie AI sprawdziła się również jako pomoc z tutejszym menu. Tak, wiem, Google Translate również dałby radę.

Inne ciekawe zastosowanie – zdjęcie półki win w markecie i prośba o polecenie wina w konkretnym stylu i budżecie. Nie jestem wytrawnym smakoszem, ale uważam, że rekomendacje były trafione. Podobnie z lokalnymi piwami.

Dla usprawnienia zwiedzania – wykorzystałem Perplexity Labs do stworzenia zbioru punktów do odwiedzenia i eksportu ich w różnych formatach (KML, GPX). Zadziałało to przyzwoicie, zarówno w zakresie rekomendowanych atrakcji, jak również formatu pliku. Problemem byłem ja nie do końca ogarniający funkcje OsmAnd.

Autor: Paweł Goleń

Wiele lat temu pojawiła się książka Mity Bezpieczeństwa IT i tak sobie myślę, że w 2025 roku chętnie dodałbym do listy te dwie rzeczy:

  • nie używaj niezaufanych sieci WiFi
  • korzystaj z VPN.

Te dwa punkty może nie są kompletnie nieprawdziwe, natomiast “Zna proporcją, mocium panie”.

Czytaj dalej...

Właście tytuł powinien brzmieć “jak zastrzegłem sobie kartę?!” i wyrażać zdziwienie i zaskoczenie.

W skrócie – udało mi się dzisiaj przypadkowo zastrzec (efektywnie – unieważnić) kartę kredytową.

Jak? W aplikacji mobilnej przez przypadkową aktywację opcji, niespodzianka, “Zastrzeż kartę”. Opcję wywołałem przez przypadek, gdy telefon wyślizgnął mi się z dłoni. Najwyraźniej nie tylko udało mi się w ten sposób rozpocząć proces, ale również chęć zastrzeżenia karty potwierdzić i cały proces pomyślnie ukończyć.

Teraz mam pewne wątpliwości. Tak, zastrzeganie karty powinno być proste, by w przypadku, gdy będzie taka potrzeba nie trzeba było spędzić 3 godzin szukając instrukcji. Ale możliwość zastrzeżenia karty przez zdarzenie podobne do butt call to chyba jednak przesada, dodanie kroku autoryzacji, podobnego do tego wymaganego przy przelewie, nie utrudniałoby procesu zastrzeżenia karty, a teoretycznie ograniczyłoby możliwość przypadkowej akcji.

Autor: Paweł Goleń

Jak prawdopodobnie słyszeliście, 23andMe złożyła wniosek o bankructwo. Co z tego wynika?

Czytaj dalej...

Jak pewno zauważyliście, zaszły pewne zmiany. Oto ich krótkie wyjaśnienie – stara zawartość bloga jest obecnie dostępna w dwóch miejscach:

  • treść została zaimportowana do obecnej instancji (mogą wystąpić problemy z formatowaniem)
  • statyczna kopia poprzedniej platformy dostępna jest jako https://archive.mroczna-zaloga.org

Dlaczego? Bo utrzymywanie archaicznej wersji s9y byłoby uciążliwe, a nieutrzymywanie jej – ryzykowne. Aktualizacja do nowszej wersji była możliwa, wszak Serendipity jest wciąż utrzymywane i rozwijane, przynajmniej w jakimś stopniu. Mimo wszystko zdecydowałem się na bardziej drastyczną zmianę.

Zamiast aktualizacji zdecydowałem się na migrację do WriteFreely. Całość poszła zadziwiająco szybko, skrypt w Pythonie przeniósł wpisy za pomocą dostępnego API i to w zasadzie tyle.

Tak, wiem. Jest minimalistycznie i brzydko. I tak zostanie.

Autor: Paweł Goleń

Długo nie mogłem przekonać się do narzędzi wspomagających automatyzację. Tak, korzystałem z własnych skryptów do realizacji zadań, które były powtarzalne, nudne i zajmowały mi sporo czasu, ale jednocześnie czas konieczny do napisania takiego skryptu skutecznie przesuwał granice tego, co co ostatecznie automatyzowałem. Technologia jednak nie stoi w miejscu i pojawiające się rozwiązania sprawiały, że pisanie skryptów niekoniecznie było najlepszym rozwiązaniem.

Drugim czynnikiem, który zmienił moje podejście jest rozwój GenAI. Tak, wiem do czego służy, tak, jestem świadom ograniczeń. Ale jednocześnie jestem coraz bardziej świadomy możliwości tej technologii i tego, jak mogę wykorzystać do ułatwienia sobie życia.

W tej chwili korzystam z własnej instancji n8n, która pomaga mi z kilkoma cyklicznymi zadaniami, których na pewno nie automatyzowałbym ręcznie. Do kilku innych zadań używam Microsoft Power Automate. Co więcej, jeśli muszę napisać fragment skryptu, korzystam z pomocy AI. Nawet jeśli trzeba poprawić, to i tak jest łatwiej, niż zacząć od kompletnych podstaw.

Automatyzacja wcale nie musi być powtarzalna. Przykładowo dzisiaj przy wystawianiu śmieci w końcu postanowiłem rozwiązać problem pamiętania, kiedy trzeba to zrobić. Zajęło mi to jakieś 15 minut.

  • Przy pomocy GenAI zamieniłem harmonogram wywozu śmieci w postaci PDF na JSON
  • Przy pomocy n8n zamieniłem ten JSON na zadania w Todoist z określonymi datami wykonania

A skoro już o Todoist - to kolejny przykład rozwiązania, do którego przez długi czas pochodziłem z rezerwą. Zamiast tego korzystałem z Microsoft To Do i generalnie byłem zadowolony. Ale przez lata korzystania z To Do nie udało mi się wyrobić nawyku sprawdzania listy zadań. Nie wiem dlaczego, ale w przypadku Todoist udało mi się to osiągnąć łatwiej.

  • Patrzę na zadania zaległe
  • Patrzę na zadania zaplanowane na dzisiaj
  • Przeglądam zadania zaplanowane w najbliższej przyszłości
  • Patrzę na zadania czekające na ten lepszy czas

I jakoś to działa.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem A jednak automatyzuję

Autor: Paweł Goleń

Taką liczbą przebiegniętych kilometrów zamknął się dla mnie rok 2024. Jest to moje najlepsze osiągnięcie w historii i duże odbicie w stosunku do poprzedniego roku, w trakcie którego licznik zamknął się na 673 kilometrach.

Czytaj dalej...

Rok 2024 jest wreszcie tym rokiem, kiedy linuks opanuje desktopy! No, prawie.

Ponieważ moje stare laptopy nie są wystarczająco dobre dla Windows 11, a Windows 10 wkrótce kończy swój żywot (wsparcie), postanowiłem sprawdzić jak na moim starym XPS poradzi sobie Ubuntu.

Nie, nie jest i nie będzie to mój podstawowy sprzęt, od pewnego czasu jest to MacBook Air M1.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Rok linuksa na desktopie

Autor: Paweł Goleń

Niecałe 2 lata temu kupiłem ekspres do kawy – raczej prosty, kapsułkowy. Radził sobie wystarczająco dobrze, aż przestał działać – po prostu przestał się włączać.

Co zrobić? Szybkie sprawdzenie warunków gwarancji – super, zostało jeszcze ~2 tygodnie, to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy sprzęt psuje się tuż przed ubiegiem gwarancji, a nie natychmiast po. Pełen sukces, prawda?

No właśnie nie, bo:

  • autoryzowane serwisy naprawiają ekspresy tej firmy, aczkolwiek nie z tej linii,
  • istnieją jedynie dwa autoryzowane serwisy realizujące gwarancję dla tych ekspresów, oba w Warszawie,
  • by wysłać ekspres do serwisu, trzeba skontaktować się z producentem by wystawił zlecenie serwisowe,
  • producent może wystawić zlecenie serwisowe, ale najpierw musi założyć dla mnie konto klienta,
  • konta klienta nie może jednak dla mnie założyć, ponieważ mój kod pocztowy obsługuje trzy miejscowości, a ich system pozwala wybrać tylko jedną z nich (nie moją).

Kurtyna, oklaski!

Daję sobie spokój z gwarancją, skorzystam z rękojmi. By całości dodać absurdu – ekspres kupiony w promocji po cenie, która jest niższa niż sugerowana cena usługi serwisu pogwarancyjnego dla tego modelu ekspresu...

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Jak powstaje elektrozłom

Autor: Paweł Goleń

Dalsza cześć mojej przygody z Kubernetes. Po przejściu z microk8s na k3s nadszedł czas, na kolejny eksperyment polegający na dodaniu drugiego worker node. W końcu miałem jedno pudełko, które się kurzyło, czemu więc nie spróbować?

Odpowiadam – próbowałem kilka razy i podejścia kończyły się niepowodzeniem ponieważ, z nieznanych mi powodów, serwisy nie były prawidłowo rozgłaszane z drugiego węzła. W zasadzie powinienem napisać “z nieznanych mi wtedy powodów”, bo w końcu odniosłem sukces. A czemu wcześniej nie działało? Odpowiedź jest prosta – bo przekombinowałem.

W ramach eksperymentu stworzyłem NetworkPolicy, która w przypadku większej ilości węzłów okazała się zbyt restrykcyjna. Konkretnie to pod odpowiadający za load balancing nie mógł połączyć się z podem oferującym serwis, który chciałem udostępnić. Oczywista oczywistość, jak się już dojdzie do tego, co było źle.

Kolejnym krokiem, który kiedyś podejmę, będzie próba wykorzystania Longhorn.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Cluster

Autor: Paweł Goleń