Paweł Goleń, blog

Jak pewno zauważyliście, zaszły pewne zmiany. Oto ich krótkie wyjaśnienie – stara zawartość bloga jest obecnie dostępna w dwóch miejscach:

  • treść została zaimportowana do obecnej instancji (mogą wystąpić problemy z formatowaniem)
  • statyczna kopia poprzedniej platformy dostępna jest jako https://archive.mroczna-zaloga.org

Dlaczego? Bo utrzymywanie archaicznej wersji s9y byłoby uciążliwe, a nieutrzymywanie jej – ryzykowne. Aktualizacja do nowszej wersji była możliwa, wszak Serendipity jest wciąż utrzymywane i rozwijane, przynajmniej w jakimś stopniu. Mimo wszystko zdecydowałem się na bardziej drastyczną zmianę.

Zamiast aktualizacji zdecydowałem się na migrację do WriteFreely. Całość poszła zadziwiająco szybko, skrypt w Pythonie przeniósł wpisy za pomocą dostępnego API i to w zasadzie tyle.

Tak, wiem. Jest minimalistycznie i brzydko. I tak zostanie.

Autor: Paweł Goleń

Długo nie mogłem przekonać się do narzędzi wspomagających automatyzację. Tak, korzystałem z własnych skryptów do realizacji zadań, które były powtarzalne, nudne i zajmowały mi sporo czasu, ale jednocześnie czas konieczny do napisania takiego skryptu skutecznie przesuwał granice tego, co co ostatecznie automatyzowałem. Technologia jednak nie stoi w miejscu i pojawiające się rozwiązania sprawiały, że pisanie skryptów niekoniecznie było najlepszym rozwiązaniem.

Drugim czynnikiem, który zmienił moje podejście jest rozwój GenAI. Tak, wiem do czego służy, tak, jestem świadom ograniczeń. Ale jednocześnie jestem coraz bardziej świadomy możliwości tej technologii i tego, jak mogę wykorzystać do ułatwienia sobie życia.

W tej chwili korzystam z własnej instancji n8n, która pomaga mi z kilkoma cyklicznymi zadaniami, których na pewno nie automatyzowałbym ręcznie. Do kilku innych zadań używam Microsoft Power Automate. Co więcej, jeśli muszę napisać fragment skryptu, korzystam z pomocy AI. Nawet jeśli trzeba poprawić, to i tak jest łatwiej, niż zacząć od kompletnych podstaw.

Automatyzacja wcale nie musi być powtarzalna. Przykładowo dzisiaj przy wystawianiu śmieci w końcu postanowiłem rozwiązać problem pamiętania, kiedy trzeba to zrobić. Zajęło mi to jakieś 15 minut.

  • Przy pomocy GenAI zamieniłem harmonogram wywozu śmieci w postaci PDF na JSON
  • Przy pomocy n8n zamieniłem ten JSON na zadania w Todoist z określonymi datami wykonania

A skoro już o Todoist - to kolejny przykład rozwiązania, do którego przez długi czas pochodziłem z rezerwą. Zamiast tego korzystałem z Microsoft To Do i generalnie byłem zadowolony. Ale przez lata korzystania z To Do nie udało mi się wyrobić nawyku sprawdzania listy zadań. Nie wiem dlaczego, ale w przypadku Todoist udało mi się to osiągnąć łatwiej.

  • Patrzę na zadania zaległe
  • Patrzę na zadania zaplanowane na dzisiaj
  • Przeglądam zadania zaplanowane w najbliższej przyszłości
  • Patrzę na zadania czekające na ten lepszy czas

I jakoś to działa.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem A jednak automatyzuję

Autor: Paweł Goleń

Taką liczbą przebiegniętych kilometrów zamknął się dla mnie rok 2024. Jest to moje najlepsze osiągnięcie w historii i duże odbicie w stosunku do poprzedniego roku, w trakcie którego licznik zamknął się na 673 kilometrach.

Czytaj dalej...

Rok 2024 jest wreszcie tym rokiem, kiedy linuks opanuje desktopy! No, prawie.

Ponieważ moje stare laptopy nie są wystarczająco dobre dla Windows 11, a Windows 10 wkrótce kończy swój żywot (wsparcie), postanowiłem sprawdzić jak na moim starym XPS poradzi sobie Ubuntu.

Nie, nie jest i nie będzie to mój podstawowy sprzęt, od pewnego czasu jest to MacBook Air M1.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Rok linuksa na desktopie

Autor: Paweł Goleń

Niecałe 2 lata temu kupiłem ekspres do kawy – raczej prosty, kapsułkowy. Radził sobie wystarczająco dobrze, aż przestał działać – po prostu przestał się włączać.

Co zrobić? Szybkie sprawdzenie warunków gwarancji – super, zostało jeszcze ~2 tygodnie, to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy sprzęt psuje się tuż przed ubiegiem gwarancji, a nie natychmiast po. Pełen sukces, prawda?

No właśnie nie, bo:

  • autoryzowane serwisy naprawiają ekspresy tej firmy, aczkolwiek nie z tej linii,
  • istnieją jedynie dwa autoryzowane serwisy realizujące gwarancję dla tych ekspresów, oba w Warszawie,
  • by wysłać ekspres do serwisu, trzeba skontaktować się z producentem by wystawił zlecenie serwisowe,
  • producent może wystawić zlecenie serwisowe, ale najpierw musi założyć dla mnie konto klienta,
  • konta klienta nie może jednak dla mnie założyć, ponieważ mój kod pocztowy obsługuje trzy miejscowości, a ich system pozwala wybrać tylko jedną z nich (nie moją).

Kurtyna, oklaski!

Daję sobie spokój z gwarancją, skorzystam z rękojmi. By całości dodać absurdu – ekspres kupiony w promocji po cenie, która jest niższa niż sugerowana cena usługi serwisu pogwarancyjnego dla tego modelu ekspresu...

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Jak powstaje elektrozłom

Autor: Paweł Goleń

Dalsza cześć mojej przygody z Kubernetes. Po przejściu z microk8s na k3s nadszedł czas, na kolejny eksperyment polegający na dodaniu drugiego worker node. W końcu miałem jedno pudełko, które się kurzyło, czemu więc nie spróbować?

Odpowiadam – próbowałem kilka razy i podejścia kończyły się niepowodzeniem ponieważ, z nieznanych mi powodów, serwisy nie były prawidłowo rozgłaszane z drugiego węzła. W zasadzie powinienem napisać “z nieznanych mi wtedy powodów”, bo w końcu odniosłem sukces. A czemu wcześniej nie działało? Odpowiedź jest prosta – bo przekombinowałem.

W ramach eksperymentu stworzyłem NetworkPolicy, która w przypadku większej ilości węzłów okazała się zbyt restrykcyjna. Konkretnie to pod odpowiadający za load balancing nie mógł połączyć się z podem oferującym serwis, który chciałem udostępnić. Oczywista oczywistość, jak się już dojdzie do tego, co było źle.

Kolejnym krokiem, który kiedyś podejmę, będzie próba wykorzystania Longhorn.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Cluster

Autor: Paweł Goleń

...producent kostki brukowej. W każdym razie tak to wygląda.

Plac zabaw w mojej rodzinnej miejscowości powstał ponad 30 lat temu, może bliżej 40. Był jaki był, karuzela, huśtawka, koniki. Niewiele, ale w porównaniu do “nie ma nic” był wspaniały. Niebezpieczny, jak na dzisiejsze standardy, ale spędziłem tam sporo godzin huśtając się do dobitek, albo prowadząc praktyczne eksperymenty na temat związku siły docisku do krzesełka karuzeli w zależności od tego, jak bardzo ktoś ją jest w stanie rozkręcić.

Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że plac będzie “odnowiony” i w sumie ucieszyłem się z tego licząc na to, że moje stwory potwory będą miały większy i bardziej urozmaicony zestaw atrakcji do wyboru. I co? Patrząc na stan obecny (prace w toku) nie wygląda to najlepiej. “Nowy” plac zabaw w większości składa się z kostki brukowej oraz ogrodzeń. Nawet nie widzę huśtawek, ani sensownego miejsca na nie. Na szczęście dwie okazałe lipy zostały nietknięte, przynajmniej trochę cienia może będzie, który zrównoważy żar od oddającego ciepło bruku.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Sponsorem przebudowy placu zabaw jest...

Autor: Paweł Goleń

Ostatnio po raz pierwszy miałem okazję jeździć samochodem po lewej stronie drogi. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to jak łatwe to było. Spodziewałem się pewnego okresu adaptacji, przecież prawie 30 lat przyzwyczajenia (jazdy rowerem nie liczę) powinno dać o sobie znać, prawda? Jednakże, ku mojemu zdziwieniu, nie było to takie trudne. Najbardziej pomocna okazała się prosta rada: “pamiętaj, żeby zawsze być na środku drogi”. Oczywiście, chodzi tu o pozycję kierowcy. Na pewno również pomogła automatyczna skrzynia biegów oraz fakt, że ruch był generalnie dość mały.

Co było największym problemem? Przyznam się, że nigdy nie pamiętam, z której strony jest kierunkowskaz, a z której wycieraczki. Używam tych dźwigni instynktownie, a ponieważ w samochodzie z kierownicą po prawej stronie są one również odwrócone, przez pewien czas zamiast kierunkowskazu, uruchamiałem wycieraczki. Zresztą ten sam problem miałem później po powrocie do Polski. Drugim przyzwyczajeniem, które zauważyłem, było instynktowne odbijanie kierownicą w prawą stronę, gdy na wąskiej drodze pojawiał się pojazd jadący z przeciwnika.

Dlaczego o tym piszę? Bo fascynuje mnie ile rzeczy robimy na autopilocie , ale z drugiej strony jestem pod wrażeniem, jak szybko potrafimy się adaptować do nowych warunków. My, ludzie.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Po lewej stronie drogi

Autor: Paweł Goleń

Czasami nachodzą mnie refleksje odnośnie tego, jak duży wpływ na to, gdzie obecnie jestem ma to, że nie lubię, gdy jest płasko. Krajobraz nie musi być (wysoko)górski, ale taki Beskid Niski czy jakieś pogórze wystarczą. Ale równin nie lubię i po prostu źle się w takim krajobrazie czuję.

Najpierw wybór studiów i uczelni. Do wyboru był Rzeszów, Kraków i Warszawa. Warszawa odpadła, bo daleko i… płasko. Został Kraków.

A potem ja zostałem w Krakowie. Kilka razy pojawiała się możliwość pracy w Warszawie, proces jakoś posuwał się do przodu, sama rola w kilku przypadkach była ciekawa, interesujący ludzie. Ale to były jeszcze te czasy, gdy na rozmowę należało pojawić się osobiście i za każdym razem czułem, że nie chcę. Nie dopowiadało mi miasto, nie odpowiadał mi krajobraz. Wolałem zostać tam, gdzie byłem, lub wybrać opcję, która nie wymagała przeprowadzki. I nie narzekam.

Świat się zmienił, coraz większe są możliwości pracy zdalnej lub hybrydowej. I czasami zastanawiam się, czy nie dałoby się przenieść gdzieś bardziej na południe, jakieś Gorce czy Beskid.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Nie lubię, gdy jest płasko

Autor: Paweł Goleń

Ostatni raz iPada zmieniałem ponad 5 lat temu i już wtedy było to dość proste doświadczenie. Ostatnio postanowiłem odświeżyć nieco swój sprzęt i zdecydowałem się na iPad Pro 11”. Wrażenia z konfiguracji nowego sprzętu? Magia. Konfiguracja praktycznie w całości przeniesiona ze starego urządzenia z minimalną interakcją wymaganą z mojej strony. Naprawdę jestem pod wrażeniem UX tego procesu.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Nowy iPad – wrażenia z przesiadki

Autor: Paweł Goleń