Odpowiadając na pytanie z komentarzy - wybrałem FrogCMS, a później przeszedłem na WolfCMS (fork tego pierwszego). Zmiana wynikła z braku aktywności tego pierwszego projektu, a na wszelki wypadek (potencjalne błędy) wolę korzystać z czegoś, co przynajmniej daje nadzieję na wypuszczenie poprawek. Wybór tego konkretnego rozwiązania wynikał z faktu, że ten CMS jest dość minimalistyczny, by nie powiedzieć prymitywny. Jego funkcjonalność była dla mnie w zupełności wystarczająca, choć nie wykluczam, że teraz wybrałbym coś w stylu projektu jekyll.
Dziś kilka refleksji odnośnie wyboru narzędzia (CMS/platforma blogowa), a wszystko pośrednio pod wpływem dyskusji dotyczącej wpisu Jeden 0-day i.... Oczywiście nie musicie się zgadzać z moimi pomysłami/wskazówkami, ale być może dla kogoś będzie to przydatne.
Krótki wpis, być może komuś się przyda. Problem – uszkodzeniu ulega dysk, jakaś jego część jest fizycznie nieczytelna. Próba zrobienia obrazu dysku kończy się niepowodzeniem, pojawia się wiele mówiący błąd read error. Co zrobić w takiej sytuacji?
Jakiś czas temu na Niebezpieczniku pojawił się wpis Jeden 0day na WordPressa i leżymy! Co do zasady muszę się zgodzić z prezentowanym w tym wpisie stanowiskiem, ale... No właśnie, czy tak musi być?
Jak teraz zaczyna się spotkanie biznesowe? Wymianą wizytówek... Jak będzie się zaczynać? Od wzajemnego pstrykania fotek swoimi wypasionymi komórkami...
Przy każdej informacji o wycieku haseł z reguły pojawia się wątek o “słabości” MD5 oraz o tym, że trzeba dodawać salt. Jest z tym trochę jak ze słynnym radiem Erewań. Konkretnie chodzi mi o dwie sprawy:
zmiana MD5 na “coś mocniejszego” niekoniecznie rozwiązuje problem,