Oswajanie fobii: używam produktów Apple

Jednym ze sposobów leczenia fobii jest konfrontacja z nimi (choćby tak jak to jest opisane tutaj: Arachnofobia jest wyleczalna). Od jakiegoś czasu stosuję to podejście odnośnie produktów Apple. Skutki – różne.

Jak do tej pory jestem szczęśliwym posiadaczem jednego produktu – iPad Air, ale mam możliwość eksperymentowania z innymi – w szczególności z MacBook Pro oraz różnymi wersjami iPhone.

Samego iPad uważam za genialny sprzęt i zaczynam się zastanawiać nad kupnem kolejnego egzemplarza, jakiś iPad 4 Mini z LTE chodzi mi po głowie. iPad Pro z kolei chyba jednak przegrałby z czymś z rodziny Microsoft Surface, ale to trochę oddzielny temat.

Do MacBooka powoli się przyzwyczajam. Podkreślam – powoli. Na przykład uporczywie wzbraniam się przed mapowaniem prawego cmd , w związku z czym polskie litery cały czas stanowią dla mnie pewne wyzwanie. Przyzwyczaiłem się natomiast do touchpada i doszło do tego, że do mojego XPS zacząłem podpinać myszkę(!). Do samego systemu przyzwyczajam się nieco wolniej. Tak wiem, mogę zainstalować coś innego, ale nie o to chodzi. Jeśli zdecydowałbym się na przejście na MacBooka, to z całym dobrodziejstwem inwentarza.

iPhone... Z tym mam najwięcej problemów. Do pewnego stopnia przejście z Androida na iOS byłoby dla mnie większym wyzwaniem, niż przejście z Windows na MacOS. Z drugiej jednak strony zmiana podejścia Google do linii Nexus i to, co niesie ze sobą Pixel jest dla mnie motywacją do zmiany. Ale uwaga – nie chcę instalować iTunes na moim Windows... I tutaj dochodzimy do ostatniej ważnej kwestii – produkty Apple dobrze czują się razem. Chyba jeszcze trochę czasu muszę się z nimi pooswajać :)

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Oswajanie fobii: używam produktów Apple

Autor: Paweł Goleń