Wielki Brak patrzy (od najmłodszych lat)
Dziś trafiłem na taki artykuł: Rząd chce prześwietlić szkoły i stworzyć e-bazę. Rodzice mówią “nie”. Tytuł może niezbyt dobrze oddaje treść artykułu, a właściwie sedno pomysłu, a chodzi o (pomijając kompletnie niezrozumiałą dla mnie składnię, w szczególności rozpoczęcie zdania od jednak , choć jego treść tego nie uzasadnia):
Projekt zmieniający SIO to część rządowego planu budowy e-państwa. Zakłada on m.in. stworzenie ogólnopolskiej cyfrowej bazy danych, w której każdy uczeń miałby swoją rubrykę, gdzie byłyby zapisywane różnego informacje dotyczące historii jego edukacji , np. wypadki, uczestnictwo w zajęciach pozalekcyjnych, promocja do następnej klasy albo repeta. Dane łatwo przyporządkować do konkretnej osoby , bo w systemie znajdzie się numer PESEL ucznia. Jednak znajdą się tam np. opinie psychologów, z których pomocy korzystał uczeń. (...)
Zabawnie w tym kontekście brzmi ta wypowiedź:
Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN, gdzie projekt powstał, zapewnia, że dostęp do danych wrażliwych będzie limitowany.
Oczywiście. Dostęp do danych będzie limitowany. Do czasu, gdy ta baza wycieknie po raz pierwszy...
Warto się zastanowić czemu taka baza ma służyć, jakie dane mają w niej być przechowywane i w jaki sposób przetwarzane. I czy nie należy już teraz zadbać o to, by te dane były w jakiś sposób “zaciemniane”, tak by w przypadku jej wycieku zadanie ustalenia kim jest ten Jan Kowalski, który w III klasie korzystał z pomocy psychologa, jest i gdzie mieszka...
I chyba dobry komentarz pasujący do całej sytuacji. Jestem w stanie zrozumieć, że taka baza może być potrzebna, podobnie jak przydatny/potrzebny jest RUM (przy okazji: Rejestr Usług Medycznych jako symbol impotencji państwa). Ja tylko po prostu nie wierzę, że państwo jest w stanie to zrobić dobrze.
Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Wielki Brak patrzy (od najmłodszych lat)
Autor: Paweł Goleń