Robienie (sobie) herbaty to nie jest proste zadanie

Tak, to jest BARDZO duże wyzwanie...

...bo to wygląda mniej więcej tak:

  1. wstaję od komputera, idę do kuchni,
  2. nastawiam wodę w czajniku,
  3. wracam do komputera,
  4. chcę iść po herbatę, patrzę, a kubeczek (pusty) nadal stoi na biurku,
  5. idę z kubeczkiem do kuchni,
  6. ponownie nastawiam wodę w czajniku (bo lekko przestygła),
  7. wracam do komputera,
  8. idę po herbatę, patrzę, a kubeczek pusty stoi sobie w kuchni,
  9. ponownie nastawiam wodę w czajniku (znów lekko przestygła),
  10. wkładam herbatę do kubeczka,
  11. wracam do komputera,
  12. idę po herbatę, patrzę, a kubeczek z (torebką) herbaty stoi sobie w kuchni, oczywiście woda nadal w czajniku,
  13. ponownie nastawiam wodę w czajniku (wszak znowu przestygła),
  14. tym razem już czekam, aż się woda zagotuje ,
  15. wracam do komputera,
  16. idę po herbatę, a kubeczek nadal pusty – zapomniałem zalać...
  17. ponownie nastawiam wodę w czajniku (wrrr!),
  18. ponownie czekam, aż się woda zagotuje,
  19. tym razem pamiętam, by zalać herbatę,
  20. wracam do komputera (niech się dobrze zaparzy),
  21. idę po herbatę, a ona już zimna....

...właśnie jestem w trakcie robienia sobie herbaty i idę do kuchni. Szczerze mówiąc zastanawiam się, na którym etapie powyższej listy jestem.

Wróciłem. Tym razem się udało

Kubeczek

...prawie. Zapomniałem posłodzić :P

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Robienie (sobie) herbaty to nie jest proste zadanie

Autor: Paweł Goleń