Magiczne myślenie zakazami
Była sobie rozróba na stadionie. Nie pierwsza i nie ostatnia. A jej skutki są takie, że znowu mamy prześciganie się w pomysłach odnośnie tego co z tym trzeba zrobić i jak to zrobić. Postanowiłem się do tego strumienia pomysłów przyłączyć.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego w tych pomysłach nie uwzględnić coraz to nowszych technologii. Mój pomysł jest prosty – każdy z kibiców wchodzący na stadion otrzymywać będzie obrożę (proponuję ją nazwać “opaską”, bo “obroża” będzie się źle kojarzyć) z nadajnikiem RFID, która będzie identyfikować go w sposób unikalny. Gadżet ten musi być oczywiście niezdejmowalny, a przynajmniej musi być tamper-evident. Drugim elementem systemu będą rozmieszczone po stadionie odbiorniki, których zadaniem będzie śledzenie położenia każdego kibica w czasie imprezy sportowej. Nie może być przecież tak, by ktokolwiek na obiekcie pozostał anonimowy!
Zgodnie z aktualnym trendem proponuję by razem z wprowadzeniem obroży zdefiniowane zostały nowe przestępstwa (co się rozdrabniać i bawić w wykroczenia). Na przykład:
- próba uszkodzenia obroży (to akurat chyba oczywiste jest, coś jak zasłanianie twarzy),
- oddalanie się od swojego miejsca w sposób nieuzasadniony (tylko do WC i to najkrótszą możliwą drogą, no i nie za długo),
- zbyt szybkie zajmowanie miejsca/opuszczanie stadionu (bo to przecież może doprowadzić w tłumie do paniki),
- zbyt wolne zajmowanie miejsca/opuszczanie stadionu (to z kolei to nic innego jak blokowanie ruchu),
Myślę, że jeszcze kilka innych pomysłów by się znalazło... A jaka wykrywalność!
Oczywiście to co napisałem wyżej to taki mój śmiech przez łzy. Moim zdaniem mnożenie kolejnych zakazów nie spowoduje tego, że będzie bezpieczniej. Wyrwanemu krzesełku nie robi większej różnicy to, czy osoba wyrywająca była zamaskowana, czy nie. Owszem, jest różnica z punktu widzenia Policji. W tym drugim przypadku jest większa szansa, że sprawca zostanie zidentyfikowany, ale będzie to miało miejsce już po fakcie. Rozumiem też “głębsze” oczekiwania stojące za tego typu pomysłami. Jeśli będzie możliwość identyfikacji poszczególnych osób “rozrabiających” na stadionie, będzie możliwość ich skutecznego ukarania. Pod pojęciem skuteczności rozmieć w tym przypadku należy przede wszystkim nieuchronność kary, a nie jej dotkliwość. Skoro kara będzie nieuchronna, nie będzie rozrób, bo ich potencjalni uczestnicy będą się bać tej kary. Problem rozwiązany.
Wszystko pięknie, tylko czy oczekiwanie racjonalnego myślenia w tym wypadku nie jest nieco naiwne? Obawiam się, że zawsze znajdzie się pewna grupa osób, które z różnych powodów do takiego racjonalnego myślenia nie będzie zdolna. Do tego dojdzie jeszcze psychologia tłumu i rozróby gotowe. Umówmy się, prawo (lub szerzej rozumiane “normy zachowania”) istnieją od wieków. I od wieków istnieją jednostki, które do tych norm się nie stosują.
Podejście od strony zakazów wydaje mi się przede wszystkim walką z objawami problemu, a nie jego źródłami. Zakazanie czegoś nie spowoduje, że automatycznie to coś zniknie. W przeciekającej łodzi można skupić się na wylewaniu napływającej wody, można też załatać dziury. W zasadzie trzeba zrobić i jedno, i drugie.
Czasami takie zakazy przyjmują jeszcze bardziej absurdalne formy. Choćby ten przykład pomysłów TSA: http://www.youtube.com/watch?v=qfJWD8tru_U. Nam jeszcze do tego poziomu absurdu trochę brakuje, ale zmierzamy w dobrym kierunku...
Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Magiczne myślenie zakazami
Autor: Paweł Goleń