Jak prawie wszedłem na Trzy Korony

Prawie, bo jakoś nie tęsknię za czasami słusznie minionymi na tyle, by nawet w górach uczestniczyć w nudnym dość obrzędzie popularnie zwanym “stanie w kolejce”. Jak widać na załączonym obrazku chętni się znajdują. W liczbie sporej.

Staniem w kolejce nie byłem zainteresowany tym bardziej, że na Trzech Koronach byłem już razy kilka. Ostatni raz byłem tam (chyba) w 1994 roku, na wschodzie słońca. Później kilka razy chciałem wejść na szczyt (platformę widokową) kulturalnie, za dnia. Zawsze jednak odbijałem się od widoku jak na zdjęciu powyżej. Może kiedyś się jednak uda. Swoją drogą niesamowicie zmieniły się Sromowce Niżne. W miejscach, w których pamiętam jak tak niedawno (no, tak z 17 lat temu) było jeszcze nic, teraz stoją domy, pensjonaty i inne oznaki cywilizacji. Na pewno zmianą na plus jest kładka piesza na słowacką stronę, choćby dlatego, że można się przespacerować Przełomem Dunajca. Kompletnie nie podobają mi się natomiast tłumy ludzi i ogólna badziewność przydrożnej “infrastruktury turystycznej”. Chyba bardziej podobało mi się to miejsce, gdy po drogach biegały gęsi...

Ciekawym doświadczeniem było również obejrzenie Jeziora Czorsztyńskiego i zamków Niedzica i Czorsztyn. Ciekawym, bo wciąż pamiętam (ledwo, ale jednak) czasy, gdy oba te zamki nie stały nad jeziorem, a luksusowym środkiem transportu był Polski Fiat 125p.

A zamki teraz wyglądają tak. Po lewej stronie ruiny zamku w Czorsztynie, w oddali po prawej – zamek w Niedzicy.

Próby czasu nie wytrzymał Przełom Białki. Może to dlatego, że te 17 lat temu człowiek dymał na nogach z plecakiem na grzbiecie i cieszył się jak dziki, że mógł sobie w tym miejscu chwilę odpocząć. A tym razem... Samochód + GPS. A i pora popołudniowo-wieczorna, więc i wrażenia barwne nie tak wyraziste jak w słoneczny, letni dzień. Śmieci i inny syf wszelaki niestety nawet przy tym oświetleniu widoczny był aż zanadto wyraźnie...

A na końcu udało się jeszcze rzucić okiem na Tatry. Ktoś zgadnie z jakiej góry to zdjęcie?

Dla ułatwienia dodam, że szczyt ten nie ma nawet 1500 metrów, biegnie przez niego zielony szlak. Ale widokowo bardzo fajny. Trochę przypomina mi to Dwernik Kamień, sama góra w sobie niezbyt porywająca, ale widoki przednie.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Jak prawie wszedłem na Trzy Korony

Autor: Paweł Goleń