Jak nie kupiłem (dodatkowego) ubezpieczenia

Dziś odbyłem długą i, w pewnym stopniu, interesującą dyskusję z osobą, która chciała namówić mnie na dodatkowe ubezpieczenie NW. Podkreślam – dodatkowe, ubezpieczenie o takich samych warunkach mam w ramach ubezpieczenia grupowego.

Argumentacja osoby namawiającej była taka, że przecież lepiej mieć odszkodowanie z dwóch źródeł, niż z jednego. Owszem, ale:

Tak, wypadki chodzą po ludziach. Ale jednak styl życia konkretnej osoby wpływa na prawdopodobieństwo zaistnienia takiego zdarzenia. Fakt, nie wszystko jest pod naszą kontrolą. Gdybym nie miał już takiego ubezpieczenia, rozważyłbym jego zakup. W pewnych szczególnych przypadkach sensowne jest również nabycie dodatkowego ubezpieczenia na określony czas (np. na czas podróży, czy wyjazdu na narty). Choćby dlatego, że planowane aktywności mogą nie być objęte przez “standardowe” ubezpieczenie.

Najciekawszy element tej rozmowy – osoba sprzedająca stwierdziła, że skoro do tej pory takie zdarzenie nie miało miejsca, to jego prawdopodobieństwo rośnie. Tak, jasne. A prawdopodobieństwo wyrzucenia orła w drugiej próbie rośnie jeśli w pierwszej wypadała reszka.

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Jak nie kupiłem (dodatkowego) ubezpieczenia

Autor: Paweł Goleń