Harry Potter i permamentna inwigilacja
O tym jak bardzo chroniono ostatnią(?) część książki chyba każdy słyszał. O tym, że pojawiły się przecieki w sieci (zdjęcia książki) też było dość głośno (ale ja stoję w dziwnym miejscu, może tylko tu było głośno)... Ale ups, okazuje się, że tego kogoś może uda się dość łatwo namierzyć. Jak? A tak: Digital tracks may help pinpoint Potter leaker. Przypomina mi to też jedną historię, której szczegółów już nie pamiętam. Tam złapany został włamywacz (przy okazji chyba administrator), który włamywał się gdzieś poprzez publicznego AP. AP (lub serwer DHCP) zapamiętał jego adres MAC, laptop, z którego pracował nie był no-name, a producent laptopa dość łatwo określił kto nabył komputer wykorzystany do włamania...
Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Harry Potter i permamentna inwigilacja
Autor: Paweł Goleń