Dlaczego należy testować procedury awaryjne
...na nietypowym przykładzie wycieczki rowerowej.
Wybraliśmy się ze znajomym na rower. Wszystko było dobrze aż do pewnego zjazdu, na którym się okazało, że powietrze w jednym z kół znalazło sobie lepsze miejsce do życia, niż jakaś ciasna i zapewne śmierdząca dętka rowerowa. Nic to, byliśmy wszak świetnie przygotowani do takiej sytuacji, każdy z nas dysponował:
- pompką rowerową,
- zestawem łatek (na wszelki wypadek),
- zapasową dętką (mamy różne typy wentyli),
Procedura awaryjna w takim przypadku jest nader prosta:
- zatrzymać się,
- zdjąć koło,
- wyjąć dętkę, zidentyfikować punkt uszkodzenia,
- sprawdzić czy w oponie nie pozostały jakieś “niespodzianki”, jeśli tak – usunąć je,
- założyć nową dętkę (zakładamy wersję z zapasem),
- napompować (ten etap wybitnie mnie irytuje),
- jechać dalej,
Niestety, okazało się, że po dojściu do kroku z pompowaniem dętki pojawiły się problemy. Jakoś powietrza nie przybywało. Wykluczone zostało uszkodzenie nowej dętki, próba powtórzona dwoma różnymi pompkami, więc na podstawie wiedzy eksperckiej doszliśmy do wniosku, że dętka ma uszkodzony wentyl, w końcu była Made in China.
W takim razie trzeba było uruchomić kolejną wersję procedury awaryjnej, która w tym wypadku polegała na użyciu zestawu łatek i naprawieniu starej dętki. Oczywiście zakończyło się to sukcesem, dętka została wstępnie napompowana, powietrze nie uchodzi. Po założeniu dętki okazuje się, że... mimo zawziętego pompowania powietrza nie przybywa.
Kolejna analiza ekspercka , której rezultatem była teza: w takim razie uszkodzona jest pompka. Chwilę później teza ta została zmodyfikowana na: uszkodzone są obie pompki. Ponieważ są to pompki “wielosystemowe” (do wielu typów wentyli) rozpoczęliśmy szeroko zakrojone działania, mające na celu usunięcie niespodziewaną dysfunkcję obu pompek. Działania te oczywiście zakończyły się niepowodzeniem.
Ostatecznie problem został rozwiązany poprzez założenie trzeciej (mojej) dętki. Akurat mój typ dętek (zawór presta) można było założyć do rafki przystosowanej do wentyli “samochodowych”. Na zawór następnie nakręciliśmy przejściówkę z presta na wentyl samochodowy i koło zostało napompowane bez problemów.
Cały problem wystąpił prawdopodobnie dlatego, że nie byliśmy w stanie wystarczająco głęboko “wepchać” wentyla do pompki, co powoduje, że zawór samochodowy nie zachowuje się do końca poprawnie. Tego problemu nie ma w przypadku wentyla presta i przejściówki, dlatego obie pompki bez problemu sobie z tym zadaniem poradziły.
W ten prosty i przyjemny sposób po upływie ponad godziny mogliśmy ruszyć w dalszą drogę.
To, że mam “na wyposażeniu” przejściówkę wynika z dwóch powodów:
- w oponach potrzebuje dużego ciśnienia, wiadomo jakie końcówki mają (zwykle) kompresory,
- moich wcześniejszych doświadczeń z wymianą dętki w trasie,
Do wentyli typu presta mam jedną generalną uwagę – są beznadziejne w przypadku pompowania “ręcznego”. Wielokrotnie udało mi się “urwać” górną część “zatyczki” w trakcie pompowania (po prostu zostawała w pompce), co czyni sprawną dętkę praktycznie kompletnie bezużyteczną. Raz miałem wyjątkowego pecha, kiedy urwałem wentyl w dwóch dętkach(!). Szczęście w nieszczęściu było takie, że za drugim razem wentyl “zablokował się” pod wpływem ciśnienia w oponie i udało mi się dojechać do domu (30 kilometrów). Smaczku dodaje fakt, że był to jeden z owych “dni bez handlu” i ewentualne nabycie dętki na wymianę było zadaniem logistycznie trudnym...
Dobrze jest mieć plany i procedury awaryjne. W końcu trzeba wiedzieć co i jak robić w przypadku wystąpienia awarii. A jeszcze lepiej jest okresowo sprawdzać, czy owe święte procedury działają.
Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Dlaczego należy testować procedury awaryjne
Autor: Paweł Goleń