Bzduromaty...

W korporacjach dział “zasobów ludzkich” zajmuje się czymś więcej, niż “obsługą pracowników”. Zajmuje się również ich rozwojem, między innymi rozwojem “świadomości korporacyjnej”. Czyli po prostu praniem mózgu...

W pewnej chwili pojawiły się One. Zasady, myśli przewodnie, prawdy objawione. Bzduromaty. No, tak naprawdę to nazywały się inaczej, ale ta nazwa lepiej do nich pasuje. Przeczytałem i zdębiałem. Kto takie bzdury wymyślił? Pewnie dostał jeszcze za to pieniądze... Ciekawe, czy zrobił to sam, czy ktoś mu pomógł (w domyśle – duża firma konsultingowa).. Dowiedziałem się, że jestem optymistą z natury (bzdura), zawsze chcę iść krok dalej (bzdura) i jestem stworzony do pracy zespołowej (bzdura). A wszystkie te prawdy objawione wynikały z tego prostego faktu, że pracuję (znaczy się wówczas), tu gdzie pracuję. Cóż, nie jestem optymistą, jestem realistą. Robię tyle, ile trzeba, by osiągnąć cel. Cenię swój czas prywatny i nie zamierzam siedzieć po 12 godzin ku Większej Chwale Korporacji. W dodatku jestem indywidualistą, pracy zespołowej nie lubię, a jeśli już, to w małym zespole, którego członkowie są profesjonalistami...

Różne bzdury jednak przeboleć można, obrazki na korytarzu, “prezenty” w postaci kubka z Bzduromatami. No może trochę mi wstyd było i bałem się, że ktoś inteligentny pomyśli, że ja naprawdę w te Bzduromaty wierzę. Ot taki folklor. Przestało mi być do śmiechu, gdy (czapki z głów) Korporacja wypracowała nowe zasady oceny pracowników, które przekładały się na sprawę dość istotną dla mnie, czyli (o zgrozo, jak można myśleć o tak przyziemnych sprawach zamiast rozpłynąć się w błogim szczęściu płynącym z samego faktu bycia tu, gdzie się jest) wynagrodzenie. Nie trudno się chyba domyślić, że oparte były one na owych (baczność) Bzduromatach. Biorąc pod uwagę to oraz kilka innych przesłanek (przy okazji Tomku – Marsz Ku Klęsce to książka rewelacyjna), stwierdziłem, że wysiadam. Może to jest właśnie ukryty cel Bzduromatów? Pozbyć się niepokornych, pozostałych wziąć w garść? Nie napiszę tutaj, że chodzi o pozostawienie miernych, biernych, byle wiernych , bo to byłaby obraza dla wielu moich kolegów z owej Korporacji, ale pozostawienie tych, na których ma się haka (kredyt do spłacenia, lęk przed poszukiwaniem nowej pracy...).

Dlaczego o tym piszę? Ostatnio dostałem od znajomego MMS ze zdjęciem drzwi prowadzących do dość istotnego przybytku. Co znalazło się na tych drzwiach? Tak, Bzduromat! Widzę, że choroba postępuje... Mam propozycję. Gdy mieszkałem w akademiku pewna szkoła tańca dość skutecznie umieszczała swoje ogłoszenia. Naklejała je w WC na wysokości oczu osoby siedzącej w wiadomym miejscu. Treść reklamy sama wciskała się w oczy... Proponuję właśnie tam umieścić kolejne Bzduromaty. Wreszcie znajdą się na właściwym miejscu... Ciekawe jaki będzie skutek. Zbiorowe zatwardzenie, czy coś wprost przeciwnego...

[I w bonusie perełka sprzed lat kilku...](http://groups.google.pl/group/pl.pregierz/browsethread/thread/f6640cb0722b6045/c571c1af42accd7a)_

Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem Bzduromaty...

Autor: Paweł Goleń