1103
Na koniec roku mała aktualizacja – z 1000 zrobiło się ponad 1103 kilometry.
Widok całego roku:
Widok miesięczny:
Nie, nie uważam tego tego dystansu za wielki wyczyn, najważniejsza dla mnie jest regularność i pewien nawyk, który udało mi się wypracować, i który chcę utrzymać w 2018 roku. Chcę go również rozszerzyć o regularne ćwiczenia „ogólnorozwojowe” (choć w moim wieku ta nazwa brzmieć może nieco dziwnie).
Bieganie przestało być dla mnie walką o życie, zaczęło sprawiać przyjemność. To nie jest tak, że zaczynałem pierwszy raz, biegałem już w (bardzo) zamierzchłej przeszłości, czyli w czasach szkoły podstawowej, a to były jeszcze te czasy, gdy szkoły nosiły imiona Armii Ludowej albo Czerwonej a orzeł był bez korony.
Potem w czasach liceum aktywności było mniej bo nie było na nią tak wiele czasu, a i pierwsze lata studiów również do najbardziej aktywnych nie należały.
A potem były rolki, których trochę mi teraz brak, ale na które nie mam wystarczająco dużo czasu. Po rolkach był rower, którego również mi brak, ale na który również nie mam wystarczająco dużo czasu, stąd wróciłem do biegania. To nie jest tak, że rower odstawiłem kompletnie, ale jest go zdecydowanie mniej niż kiedyś, średni dystans też mocno się zmniejszył.
Ja wiem, że na rowerze można skatować się w godzinę, ale przyjemność sprawiają mi kilkugodzinne trasy (3-4 godziny). W pewnej chwili człowiek w pewien sposób wyłącza się, przestaje myśleć świadomie, po prostu jest tu i teraz, ten podjazd, ten zjazd. To bardzo fajne uczucie, bardzo potrzebna chwila relaksu, odświeżenia, uspokojenia, taki sam stan udaje mi się osiągnąć biegając, tylko w godzinę.
Do biegania wracałem powoli, po drodze był nordic walking, który również uważam za interesującą i przydatną aktywność, choćby po to, by trochę schudnąć. Raczej głupim pomysłem byłoby rzucenie się na bieganie z moimi ówczesnymi 95 kilogramami, lepiej było zacząć w okolicach 85 kilogramów, teraz moja waga utrzymuje się pomiędzy 78 i 80. Poza tym nordic walking pomógł mi z plecami, które po latach siedzenia przy komputerze zaczęły za bardzo dokuczać.
Biegać lubię po terenie, nie jest wtedy monotonnie. Nawet jeśli to jest ta sama trasa trzy razy w tygodniu, to można coś zmodyfikować, odwrócić pętlę, coś do niej dodać. Mam czasem pomysły by wybrać się na bieganie „eksploracyjne” po nowym, nieznanym terenie, ale jednak to wymaga więcej logistyki i czasu.
Niestety, w naszym klimacie i przy naszej jakości powietrza czasami trzeba przenieść się na bieżnię i tutaj już monotonia atakuje. Na bieżni natomiast dobrze robi się interwały (patrz też: Three treadmill workouts that’ll get you strong and sweaty in less than 45 minutes), szczególnie wtedy, gdy to bieżnia dba o czas, prędkość i nachylenie.
Dlaczego chcę do tego dodać „ćwiczenia ogólnorozwojowe”? Bo bez tego od pewnego wieku człowiek się zwija. Tu nie chodzi o budowanie mięśni (może odrobinę), bardziej o utrzymanie tego co jest, wzmocnienie „core” i utrzymanie ogólnej sprawności.
No to zobaczymy jak będę mógł popatrzeć na rok 2018 na początku 2019.
Oryginał tego wpisu dostępny jest pod adresem 1103
Autor: Paweł Goleń