Szlaban, o którym już pisałem, jak był niszczony, tak nadal jest. Właśnie zakładany jest nowy, już straciłem rachubę który. Ciekawe jak długo ten przeżyje. A wszystko "pod okiem kamery", która znajduje się dosłownie 5 metrów od wjazdu na osiedle tak bohatersko, aczkolwiek nieskutecznie, bronionego przez szlaban. To tyle w temacie prewencyjnej roli kamer, nie czuję się przy nich bezpieczniej. A i w ujęciu sprawców kamera nie pomaga...
Jaki efekt? Taki, że czuję się biedniejszy. Po pierwsze dlatego, że za ten "monitoring" płacę, po drugie dlatego, że za kolejne szlabany również płacę. Super!
Tzn, dostajesz fizycznie wezwanie do zapłaty za kolejny uszkodzony szlaban razem z pismem typu "ponieważ szlaban poszedł papa, musimy kupić nowy; podpis: szef wspólnoty" ?
Czy może to bardziej na poziomie abstrakcyjnym, tj "wspolnota musiała kupić szlaban więc nie kupiła nowego hamaka"?
Cheers