Jakiś czas temu zabijając czas w Empiku trafiłem na książkę Błąd Powerpointa. Po przeczytaniu kilku stron książka zainteresowała mnie na tyle, że ostatecznie nabyłem ja i przeczytałem do końca. Okazuje się, że nie tylko ja, ostatnio okazało się, że również j00ru czytał tą książkę. Zastanawiam się czy ktoś jeszcze się z nią zapoznał i jakie miał wrażenia?
Błąd Powerpointa
Moje wrażenia są różne. Z wieloma tezami z książki się zgadzam. W szczególności uważam, że (nad)używanie Powerpointa zabija umiejętność mówienia. Nie lubię prezentacji, w których prelegent (mówca) skupia się na opisywaniu tego, co widać na slajdach. Nie lubię też slajdów z dużą ilością treści. Dość naturalnym odruchem jest wówczas czytanie slajdu, przez co można "zgubić się" w stosunku do tego, o czym mowa. Jeśli natomiast prelekcja polega na czytaniu ze slajdów, pojawia się irytacja - zwykle czyta się szybciej, niż ktoś mówi... Przez resztę czasu słuchacz się nudzi.
Pod wpływem tej książki chodzi mi po głowie pomysł na wystąpienie bez slajdów, lub z ich minimalną ilością. Jest to jednak spore wyzwanie, zarówno dla osoby mówiącej, jak i dla słuchaczy. Nie, nie chodzi mi tu nawet o "wzrokowców". Bardziej chodzi mi o przyzwyczajenie. Istnieje wręcz presja, by slajdy były i "były dobre". Osoba, która takich slajdów nie przygotuje ryzykuje niższe oceny w konferencyjnych ankietach.
Jakie slajdy są dobre? Mam wrażenie, że odpowiedź na to pytanie w znacznym stopniu zależy od kontekstu, w jakim slajdy są użyte. W szczególności slajdy, które dobrze współgrają z wystąpieniem nie muszą być "dobre", jeśli ktoś traktuje je jako "materiały konferencyjne" i chce się z nich czegoś dowiedzieć bez słuchania prezentacji.
Gdy zastanowię się nad swoim sposobem słuchania prezentacji, to widzę, że na slajdy nie zwracam praktycznie uwagi. Skupiam się raczej na prelegencie, tym co mówi, jak to mówi i w jaki sposób się zachowuje.
Jakie są Wasze przemyślenia w tym temacie? Na co zwracacie uwagę w trakcie prezentacji? Bardziej skupiacie się na slajdzie, czy może na tym co akurat w tej chwili mówi (i robi) prelegent? Czy w zachowaniu prelegenta (lub innego "mówcy") wyszukujecie schematów?
Poza tym dobre może są dla tych, co mają problem się zrozumiale wysłowić. Prelegent powinien poza wiedzą mieć osobowość i dar zaciekawiania ludzi. Tego slajdy nie zastąpią.
Książki nie czytałem - polecam PresentationZen - i jako blog i jako książki. http://www.presentationzen.com/
http://blog.ted.com/2007/11/06/larry_lessig/
A samych stron nie znam, muszę się zapoznać
Ale co do pytania - kiedyś robiłem to tak jak wszyscy, robiłem slajdy z tekstem, schematami itp. Ale gdzieś zaczęło do mnie docierać że to nie tędy droga. Zobaczyłem kilka prezentacji innych, poczytałem trochę. Dużo dało mi kiedyś takie 4 godzinne spotkanie z trenerem od takich spraw, który powiedział jak to się je i co robić . No i presentation Zen.
Od tego czasu staram sie myśleć o prezentacji w kategorii - jaką historię chcę ludziom opowiedzieć. Nawet jak jest to prezentacja techniczna to zawsze opowiadasz jakieś "story". I teraz pytanie jak je sprzedasz .
Zdarzało mi się robić już prezentacje techniczne zapełnione tylko treścią. Zrobiłem kilka technicznych ale lżej, w całości złozonych tylko z obrazków uzupełniających opowiadanie, które sobie snułem. Te ostatnie były najprzyjemniejsze i w przygotownaiu i w dostarczeniu. A w większości przypadków staram się je łączyć.
Dodatkowo ważne jest żebyś znał swoich odbiorców - jest kategoria, która nie wybaczy ci braku slajdów z tekstem - techniczni . Oni chcą mięsa pod tytułem treść i dema (to ostatnie mnie zawsze dziwi ) i trzeba je im dostarczyć, ale też należy to przeplatać z czymś lżejszym i pamiętać o tym, że opowiadasz historię.
+ trzeba mieć "klikacz" - takie małe urządzenie do przewijania slajdów itp. Ma on też jedną zaletę, pozwala Ci wyłączyć pokaz slajdów (ekran na czarno) w chwili gdy chcesz, aby uwaga słuchaczy skupiła się na Tobie i tym co mówisz .
Co do polskich "opowiadaczy"to polecam jeszcze posledzenie tego co robi (z technicznych) Paula Januszkiewicz i Bartek Pampuch, a z mniej technicznych Paweł Tkaczyk (Midea)
- do prezentacji trudnych słów, które większość słyszy po raz pierwszy (np. uwierzytelnianie)
- przedstawienia nazwisk lub innych słów, których pisownia nie jest oczywista
- przedstawienia cytatów, które warto, aby nie były przekręcone
Natomiast co do presji to w pełni się zgadzam - niestety. Często wspominam pewne spotkanie, na które pojechałem w celu przedyskutowania potencjalnego wdrożenia. Spodziewałem się ciekawej technicznej dyskusji w temacie wymagań klienta i możliwości proponowanego rozwiązania - tymczasem gospodarze przyszli, przywitali się, usiedli i wlepili oczy w ekran... i... jak to - to nie będzie powerpointa? Wyszło na to, że przyjechaliśmy kompletnie nie przygotowani a brak prezentacji świadczy o całkowitym braku szacunku i po prostu niepoważnym traktowaniu klienta.
Z drugiej strony trzeba chyba oddzielić od siebie różne typy prezentacji. Inaczej to wygląda na warsztatach/szkoleniu, a inaczej na prezentacji marketingowej, w której chodzi o "zaczarowanie" odbiorców. Pytanie - gdzie umieścić wystąpienie na konferencji? W moim odczuciu jednak bliżej tego "zaczarowania"
Hmm, fakt, j00ru kiedyś o niej wspominał. Muszę w końcu rzucić na nią okiem.
Anyway...
Prezentacje afair miały działać wg. starego truizmu: "jeden obraz wart więcej niż 1000 słów".
Czyli prezentacja miała coś obrazować, więc... zgadzam się i podpisuje ręcami i nogami pod stwierdzeniem, że tekstu na prezentacji powinno być raczej mniej (wcale?), niż więcej (szczerze to jak prelegent czyta z prezentacji, to staram się dowiedzieć czy slajdy będa dostępnę i odpalam lapka... w końcu czytać też umiem, a slajdy prawdopodobnie będą dostępne).
Natomiast czy rezygnować z prezentacji całkowicie? Albo ograniczać jakoś specjalnie ilość slajdów? Hmm... nie jestem co do tego przekonany.
Tj. owszem, można prezentacje zastąpić np. tablicą/kartką po którek będziemy rysować. Ma to sens i fajnie wygląda. Problemy (rozwiązywalne ofc) są dwa:
1. trzeba umieć rysować, przynajmniej na poziomie kwadratu przypominającego kwadrat i koła przypominającego elipsę o zbliżonych średnicach (tego można się nauczyć)
2. trzeba umieć SZYBKO rysować i najlepiej przy tym mówić, tj. nie można dopuścić do sytuacji typu 'jeszcze chwilka, jeszcze chwilka, tylko skończe ten baardzo ważny rysunek' (kwestia przećwiczenia rysunków przed wystąpieniem i doborem tego co się chce rysować imo)
3. (off by one, csii) nie wszystkie konferencje są przystosowane do tego... tj. np. na confidence trochę sprzętu by trzeba załatwić żeby to wyszło
Niemniej jechak chętnie bym zobaczył jak ktoś coś takiego robi
Natomiast.. osobiście bardzo mi się podobała prezentacja piotrka koniecznego z seconference 2k9, która składała się głównie z obrazków (ciekawych zdjęć, etc). (Słyszałem potem określenie "fun & wow" na ten styl prezentacji).
Szczerze to na seconference 2k10 starałem się ten styl naśladować i osobiście dobrze się bawiłem przy tworzeniu takiej prezentacji
Nie mam osobiście też nic przeciwko drobnym animacją w prezentacji. Dobrze dobrane imo dają fajny efekt i nie przeszkadzają.
Hmm... ale odpowiadając na Twoje pytanie... Bardziej skupiam się na prelegencie niż na prezentacji.
Szczerze, to imo prelekcja powinna być jak stand up comedy - takie są najciekawsze
(co mi przypomina, że znowu nie trafiłem na Twoją prelekcję ;/ blah)
Przy czym dawno temu - robiłem te błędy co wielu - na slajdach pisałem "notatki" i czasami sporo tych punktów było.
Później przyszedł czas na ograniczenie liczby tekstu (połączone ze zwiększeniem czcionki), ale nadal mocno trzymałem się "bulletów".
W ostatnim czasie (może 1.5 roku) staram się na slajdach zachować zdrowy rozsądek między ilością tekstu i zdjęć, plus staram się używać "bullety" tam gdzie są naprawdę przydatne.
Nie mam 100% przekonania że prezentacja (a widziałem takie) składająca się z samych zdjęć na slajdach jest OK. Moim zdaniem tekst na slajdzie jest bardzo często potrzebny, a i "wyklęte" bullety również.
Ale jak przeglądam historycznie moje prezentacje to widać w nich postępujące zmiany (jakby ktoś miał ochotę: http://ewangelista.it/p/presentations.aspx) w kierunku - mniej tekstu, bullety tam gdzie przydatne są, zdjęcia jako dobre urozmaicenie prezentacji.
Chociaż czasami myślę sobię, że sporo też zależy od czasu jaki mamy na prezentację. Ja najczęściej robię takie 60-75 min.
Co do sposobu prezentacji to podzielam zdanie kilku przedmówców - na prezentację trzeba mieć pomysł od A do Z z pewną historią, w której czasami niektóre elementy dopiero w praktyce okazuje się gdzie powinny się znaleźć. Widziałem to najwyraźniej w mojej prezentacji o chmurze. Pokazywałem ją około 6-7 razy i za każdym razem była inna, za każdym razem doszlifowana. Nie bałem się zmieniać kolejności slajdów, tekstów czy zdjęć gdy widziałem, że coś publiczność lepiej odbiera, itp. Zobaczymy efekty tego jak spłyną oceny po MTS 2010, gdzie wygłosiłem jej najbardziej dopracowaną wersję
I potwierdzę (z doświadczenia) to co pisał Tomek - znaj swoją publiczność (domyśl się / dopytaj wcześniej co chcieliby usłyszeć!) i miej ze sobą "klikacz".
http://www.presentationzen.com/presentationzen/2010/08/the-naked-transformation-of-bill-gates-the-presenter.html